Firmy ekonomii współdzielenia: niszczyciele spokojnego świata

Są jak wirusy, zarażają kolejne miasta i niszczą tradycyjny biznes. Twórcy nowych firm, jak Uber, BlaBlaCar, AirBnB czy TaskRabbit, szybko trafiają na listy najbogatszych. Podziwiani, ale i znienawidzeni.

Publikacja: 30.03.2016 22:00

Firmy ekonomii współdzielenia: niszczyciele spokojnego świata

Foto: Rzeczpospolita

Nowe firmy, wywodzące się z rynku IT, nie mają właściwie nic poza pomysłem, serwerami oraz bazą klientów i wykonawców usługi. Umiejętnie łączą podaż z popytem. Aplikacja na smartfona kojarzy klienta z usługodawcą, np. pasażera szukającego taksówki z kierowcą auta, który chce go przewieźć. Pośrednikowi nowej generacji pozostaje tylko inkasować myto. Dzięki temu firmy ekonomii współdzielenia, peer to peer czy na żądanie, jak się o niej mówi, osiągają rekordowe wyceny, godne czasów internetowej bańki.

Zaczęły powstawać w latach 2008–2009. Wypłynęły na fali kontestacji tradycyjnej ekonomii i wielkich korporacji, kiedy zaczął się światowy kryzys finansowy.

Tu obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko". – Ci, którzy weszli w dobrym momencie, zyskują niemal monopolistyczną pozycję. I to bardzo szybko. Działa efekt Facebooka, użytkownicy nie bardzo mogą zmienić taką firmę, bo straciliby masę kontaktów. To rodzaj uzależnienia – tłumaczy Bartosz Kwiatkowski, ekspert firmy PwC.

Według PwC branża sharing economy jest już na świecie warta 15 mld dolarów, a w ciągu dziesięciu lat jej wartość wzrośnie do 335 mld dolarów. To ostrożne szacunki. Nowych graczy nienawidzą taksówkarze, hotelarze czy firmy kurierskie, ale mają one równie wielu zwolenników. Kierowcy Ubera są amatorami? Akurat to nie jest taki problem – argumentują. Kiedyś konieczny był egzaminy z topografii miasta, a teraz wystarczy mieć GPS. W Polsce już 40 proc. Polaków zna usługi „ekonomię współdzielenia", z czego ponad 25 proc. z nas aktywnie z nich korzysta.

– Żadnej branży nie zabili. Musimy się pogodzić z obecnością takich firm, jeśli akceptujemy skokowy postęp technologiczny. Kiedyś takie zmiany trwały kilkadziesiąt lat – przekonuje Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

Cały tekst w kwietniowym numerze „Uważam Rze"

Nowe firmy, wywodzące się z rynku IT, nie mają właściwie nic poza pomysłem, serwerami oraz bazą klientów i wykonawców usługi. Umiejętnie łączą podaż z popytem. Aplikacja na smartfona kojarzy klienta z usługodawcą, np. pasażera szukającego taksówki z kierowcą auta, który chce go przewieźć. Pośrednikowi nowej generacji pozostaje tylko inkasować myto. Dzięki temu firmy ekonomii współdzielenia, peer to peer czy na żądanie, jak się o niej mówi, osiągają rekordowe wyceny, godne czasów internetowej bańki.

Biznes
Donald Trump rozważa sprzedaż czerwonej Tesli – symbolu poparcia dla Elona Muska
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Biznes
Oligarchowie - Unia Europejska: 0-5. Nie będzie zdejmowania sankcji
Biznes
Gigantyczne przejęcie w telekomunikacji. Hurtownik światłowodowy na zakupach
Biznes
Trump rozmawia z Xi, nowa pomoc dla Ukrainy i rekordowe inwestycje w energię
Biznes
Czy należy zakazać reklamy alkoholu? Eksperci są zgodni