Dzięki przejęciu Opla PSA stanie się drugim po Volkswagenie producentem samochodów w Europie. Z kolei dotychczasowy właściciel Opla, amerykański General Motors pozbędzie się biznesu, który od 2009 roku przyniósł mu 9 mld dolarów strat.
– Jesteśmy przekonani, że proces uzdrawiania Opla przy naszym wsparciu znacznie przyspieszy – oświadczył szef PSA Carlos Tavares. Jego zdaniem, już za 2,5 roku Opel będzie miał 2-procentową marżę zysku, która w 2026 wzrośnie do 6 proc., czyli poziomu obecnie wypracowywanego przez PSA.
Obniżą koszty
W ramach transakcji PSA przejmie 9 fabryk Opla, centrum projektowania, 2 centra badań i rozwoju, a także należącą do GM firmę finansową. Z kolei francuski bank BNP Paribas odkupi połowę GM Finance za 450 mln euro. Francuzi, którzy już wcześniej zabiegali o kupno Opla, liczą na zwiększenie skali działania i zdobycie nowych rynków.
Citroen i Peugeot są markami popularnymi na południu Europy, tymczasem Opel szerzej otworzyłby francuskiemu koncernowi drzwi na rynek Niemiec, największy na kontynencie. Kolejnym profitem będzie obniżka kosztów. Łączenie badań nad nowymi autami, budowa modułowych platform pod różne modele czy unifikacja części daje możliwość wielkich oszczędności i w perspektywie większych zysków. Prezes PSA zakłada, że Opel, który sprzedał w 2016 roku 1,2 mln aut, pomoże dokonać ostatecznej restrukturyzacji Grupy PSA, ponieważ koszty przygotowania nowych modeli znacznie się obniżą. Rozłożą się na wszystkie marki - Citroena, Peugeota, Opla, Vauxhalla i luksusowy DS.
Integracja ma być tym łatwiejsza, że obydwie firmy ze sobą już współpracowały. W 2012 roku zawarły porozumienie o współpracy, które miało obowiązywać 10 lat i do 2017 roku generować oszczędności w wysokości 2 mld dol. rocznie. Zakładano opracowywanie wspólnych płyt podłogowych, komponentów, a także dzielenie się kosztami badań. Ostatecznie z planów nic nie wyszło.