Jej szef R. C. Bhargava wyjaśnił dziennikarzom, że nie ma jeszcze konkretnej mapy drogowej, jak rząd zamierza dojść do swego celu, a wiele będzie od niej zależeć. — Będziemy produkować samochody elektryczne, ale nie mogę podać teraz daty tylko dlatego, że pracujemy nad tym — stwierdził.
Władze Indii opracowują nową politykę wobec motoryzacji, która promuje korzystanie z samochodów elektrycznych, jej projekt ma być ogłoszony publicznie pod koniec roku. Oznacza zmianę wobec poprzedniej polityki, która stawiała na pojazdy hybrydowe i elektryczne
Sprzedaż tych ostatnich w Indiach jest nikła głównie z powodu dużych kosztów baterii podrażających pojazdy, co sprawia, że są one poza zasięgiem wielu kupujących, gdy ceny samochodów zaczynają się do 250 tys. rupii (3800 dolarów). W kraju brakuje także stacji lądowania.
Firma matka indyjskiej spółki, Suzuki Motor dysponuje technologią napędu elektrycznego, która może udostępnić — powiedział Bhargava. Japończycy rozmawiają też z Toyotą o sojuszu, który ma dotyczyć też wspólnych technologii hybrydowych i elektrycznych.
Maruti dominuje na indyjskim rynku aut małolitrażowych, wypuszcza też pojazdy segmentu premium, bo rośnie konkurencja wraz z nowymi i spodziewanymi uczestnikami rynku, jak Kia Motors czy SAIC Motor. Maruti produkuje ponadto aut hybrydowe, na które popyt gwałtownie zmalał po podwyższeniu przez rząd podatku od nich do 43 proc. Według szefa spółki, przyszłość hybryd w Indiach będzie zależeć od wysokości podatków, jego firma rozmawia już z władzami o obniżeniu ich