– W styczniu wystosowaliśmy do banków pismo nakazujące zapewnienie odpowiednich do ryzyka działalności kapitałów. Ze względu na pogarszające się warunki gospodarcze i sytuację na rynkach finansowych zarekomendowaliśmy ostrożne podejście do dywidendy i przeznaczenie jak największej części zysków na zasilenie funduszy własnych – tłumaczy Marta Chmielewska-Racławska z Komisji Nadzoru Finansowego.
KNF chciałaby, żeby banki utrzymywały współczynnik wypłacalności (relacja funduszy własnych do aktywów i zobowiązań pozabilansowych obciążonych ryzykiem kredytowym) wyższy niż 10 proc. Prawo bankowe stanowi, że jego minimalny poziom nie może być niższy niż 8 proc.
– W razie wypłacenia przez bank dywidendy i zbyt niskiego poziomu kapitałów, nie będziemy akceptować zaliczania do funduszy własnych pożyczek podporządkowanych. W takim przypadku zmiana struktury kapitału nie uzyska naszej zgody – mówi Chmielewska-Racławska.
Taka „kara” za wypłacenie dywidendy i niepodwyższenie tym samym współczynnika wypłacalności, może być dla tych instytucji bardzo bolesna i zmienić decyzję tych, którzy jednak o dywidendzie myśleli. Większość banków, które będą potrzebowały wzmocnić swoje kapitały, mówi, że wezmą pożyczkę podporządkowaną od spółki-matki. Zresztą taka forma zwiększenia kapitałów do tej pory była najpopularniejsza.
– Jeśli chodzi o niewypłacanie dywidendy, większość banków do tego zalecenia zapewne się dostosuje. Z kolei te dotyczące utrzymywania wskaźnika wypłacalności na poziomie minimum 10 proc. jest zgodne z trendem w Europie Zachodniej i zaleceniami Europejskiego Banku Centralnego dla sektora – mówi Marek Juraś, analityk DM BZ WBK. Jego zdaniem ma to zagwarantować lepsze przygotowanie banków na wszelkie, nawet szokowe sytuacje na rynku zarówno jeśli chodzi o rynek kredytowy, jak i wycenę ich portfeli.