Problem wywołał publiczną debatę, czy politycy powinni zrezygnować z tej wieloletniej tradycji i dzielić się z europejskimi i amerykańskimi partnerami informacjami o posiadaczach depozytów w bankach.
Dyskusja dotyczy bardzo ważnej kwestii w kraju, w którym poufny charakter działalności banków jest tak cenny dla obywateli, że tajemnicę bankową zapisano w konstytucji. Austriacy są tak mocno przywiązani do tajemnicy bankowej, bo nie darzą władz pełnym zaufaniem. Pewną rolę odegrała także tożsamość katolicka i przyzwolenie na istnienie szarej gospodarki.
W erze podziału świata na dwa bloki Austria była bezpośrednim sąsiadem krajów komunistycznych, często szlakiem tranzytowym emigrantów głównie żydowskiego pochodzenia. W Wiedniu roiło się od agentów wszystkich służb specjalnych świata. Poufność wkładów i operacji bankowych była więc wszystkim na rękę.
- Ja i z pewnością wielu innych klientów wymagamy przede wszystkim dwóch rzeczy od banków: niezawodności i dyskrecji - napisał do najbardziej popularnego tabloidu "Krone" jego czytelnik Florian Stadler. - Nikomu nic do tego, ile oszczędzam, ile wydaję pieniędzy albo z kim robię interesy - tłumaczył.
Przedstawiciele władz podkreślają, że będą bronić prywatności obywateli przez urzędami skarbowymi i że rozmawiają o ujawnianiu danych dotyczących tylko cudzoziemców mających konta bankowe w Austrii.