Chodzi o kredyty udzielane w centrach handlowych (tzw. POS-kredytowanie). Herman Gref uważa, że jeżeli banki udzielające takich szybkich (i wysoko oprocentowanych) pożyczek nie będą mogły przyjmować depozytów (te też mają wysokie stawki, więc ludzie lokują tam pieniądze), to spadnie ryzyko w bankowości. A to pozwoli zmniejszyć oprocentowanie dla firm - tłumaczył prezes agencji Nowosti.
Sbierbank też udziela POS, ale robi to spółka zależna założona razem z francuskim BNP Paribas. Rosjanie mają w niej 70 proc. udziałów. POS-kredytowanie zajmuje się w Rosji wiele banków, ale 68 proc. rynku przypada na cztery: Alfa bank (największy prywatny oligarchy Michaiła Fridmana) OTP-bank, HKF-Bank i Renessance Capital.
Sbierbank natomiast ma prawie połowę wszystkich pieniędzy, które Rosjanie ulokowali w bankach (ponad 7 bln rubli tj. 210 mld dol.). Przy czym oprocentowanie lokat niższe aniżeli w wielku bankach z POS-kredytowanie.
Trudno dostępny i drogi kredyt, to codzienność rosyjskiego przedsiębiorcy. Stąd wiele firm zadłuża się za granicą. Rosyjskie firmy tylko w I kw. wzięły 60 mld dol. kredytów. Obecnie cztery najwięksi dłużnicy zagranicy to Gazprom, Rosneft, Transneft i RŻD (koleje), na które przypada 114 mld dol. z 252 mld dol. zadłużenia wszystkich rosyjskich firm.
Rośnie też zagraniczny dług Rosji. Według danych banku centralnego wynosi on już 703,87 mld dol., z tego 59,6 mld dol. to dług państwa.