– Sytuacja w spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych jest trudna i nie poprawia się, tylko pogarsza. Minimalne wymogi kapitałowe spełnia tylko połowa kas, głównie małych – mówi Jacek Osiński, dyrektor Departamentu Stabilności Finansowej w NBP.
Fundusze na minusie
W ocenie banku centralnego SKOK nie stanowią jednak bezpośredniego zagrożenia dla polskiego systemu finansowego, który określono jako stabilny.
– Skala działalności spółdzielczych kas pozostaje niewielka, to ok. 1 proc. aktywów sektora bankowego. Świadczone przez nie usługi finansowe są substytutami usług oferowanych przez banki – twierdzi Osiński.
Na koniec marca fundusze własne kas prowadzących działalność wynosiły 171 mln zł, a współczynnik wypłacalności 1,39 proc. Do osiągnięcia wymaganego minimalnego współczynnika na poziomie 5 proc. kasy potrzebowałyby dodatkowych 443 mln zł kapitałów. Po uwzględnieniu korekt poinspekcyjnych KNF ich fundusze własne spadłyby do minus 444 mln zł, a niedobór kapitału wyniósłby 1 mld zł.
Osiński podkreśla, że restrukturyzacja kas ma duże konsekwencje. – Angażuje środki Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, przez co zmniejsza się zasób kapitału dostępnego w razie ewentualnych problemów systemowych. Skutkuje też koniecznością uzupełnienia wypłacanych przez BFG środków, na co składają się głównie banki – mówi Osiński. Ich kondycja kapitałowa – zdaniem NBP – jest dobra, ale zyskowność będzie się pogarszać, m.in. z powodu cięcia stóp procentowych, zmniejszenia opłaty interchange oraz wzrostu opłat na BFG. Ryzyko wynika też z realizacji obietnic wyborczych.