Grzegorz Siemionczyk
Rezerwa Federalna, a ściśle rzecz biorąc System Rezerwy Federalnej, została powołana na mocy ustawy z 1913 r., w dużej mierze jako odpowiedź na szereg kryzysów bankowych z poprzednich dekad zwieńczonych ostrą paniką z 1907 r. Została ona zahamowana niemal wyłącznie dzięki autorytetowi jednego człowieka, bankiera Johna Pierponta Morgana (ojca dzisiejszego banku JPMorgan Chase), który zdołał przekonać swoich kolegów z branży, aby wsparli słabsze instytucje finansowe oraz zgodnie ograniczyli wypłaty depozytów. To jednak silnie uderzyło w gospodarkę realną.
Wydarzenia te uświadomiły amerykańskim politykom i bankierom, że system bankowy będzie podatny na utratę płynności i zaufania deponentów dopóty, dopóki nie będzie miał w nadzwyczajnych sytuacjach dostępu do wiarygodnego źródła gotówki. Źródłem tym, czyli kredytodawcą ostatniej instancji, została właśnie Rezerwa Federalna (Fed). Wspólny dla całych Stanów Zjednoczonych legalny środek płatniczy – dolar amerykański – istniał bowiem już wcześniej. Drukował go jednak Urząd Kontrolera Waluty, działający w ramach Departamentu Skarbu. Wraz z powstaniem Fedu, to bank centralny zyskał monopol na emisję pieniądza.
[srodtytul]Długa lista obowiązków[/srodtytul]
Do dziś lista zadań Fedu znacząco wzrosła. Tak jak inne bratnie instytucje świadczy on usługi finansowe dla rządu i musi dbać o stabilność cen. W przeciwieństwie do wielu z nich nie ma jednak określonego celu inflacyjnego. Powszechnie uważa się jednak, że stara się utrzymywać roczne tempo wzrostu bazowego indeksu PCE (alternatywny wobec CPI wskaźnik cen konsumpcyjnych) na poziomie 1,7-2,0 proc. Głównym narzędziem, jakie wykorzystuje do realizacji tego celu, jest stopa funduszy federalnych, określająca oprocentowanie jednodniowych pożyczek, jakie banki komercyjne mogą uzyskać z Systemu Rezerwy Federalnej. Fed zarządza nią głównie za pomocą operacji otwartego rynku oraz wymogów dotyczących poziomu rezerw obowiązkowych.