Przez ostatnie dwa dni ministrowie finansów UE, najpierw tylko ze strefy euro, a potem ze wszystkich 28 państw członkowskich, próbowali wypracować wspólne stanowisko w tej sprawie. Dziś wrócą do dyskusji z Parlamentem Europejskim, bo do uchwalenia nowych przepisów potrzebna jest zgoda obu instytucji: Rady UE i PE. A tutaj różnice są jeszcze większe niż w gronie ministrów finansów.
– Nasze spotkanie potwierdza, że wszyscy chcą porozumienia do końca marca, tak aby nowe prawo podać pod głosowanie na sesji plenarnej w połowie kwietnia – mówił Jeroen Dijsselbloem, szef Eurogrupy. To ostatnia szansa na sprawne przeprowadzenie legislacji. Bo potem kończy się kadencja PE i minie sporo czasu, zanim nowi deputowani ustalą agendę legislacyjną.
Głównym punktem spornym jest sposób podejmowania decyzji. Mechanizm uporządkowanej likwidacji banków (ang. SRM) ma mieć swoją radę, która będzie wskazywać, że dany bank należy zamknąć. Formalnie jednak ta decyzja będzie musiała zostać zatwierdzona przez radę ministrów finansów. I tu zaczynają się problemy. Bo ministrowie chcieliby jak najwięcej władzy, czyli upolitycznienia procesu. A Parlament chce, żeby ostatnie słowo miała apolityczna i ponadnarodowa Komisja Europejska. Podobnie myśli Europejski Bank Centralny, który już od listopada rozpocznie realizację pierwszego etapu unii bankowej – mechanizmu jednolitego nadzoru. I to EBC czuje się odpowiedzialny za sprawne funkcjonowanie unijnego systemu bankowego. Zdaniem EBC system wikłający ministrów finansów w proces decyzyjny może być nieefektywny. Bo decyzje o zamknięciu banku muszą być podejmowane szybko.
Zwiększeniu roli KE zdecydowanie przeciwstawiają się Niemcy, które od początku nadawały ton dyskusji o SRM. Również w czasie ostatniej dyskusji minister Wolfgang Schauble przyznał, że chce porozumienia w sprawie SRM, ale zaraz dodał: – Doszliśmy już do granic kompromisu.
Do wyjaśnienia pozostają również kwestie finansowania likwidacji banków. Projekt uzgodniony przez ministrów finansów zakłada, że SRM będzie wspierany przez fundusz uporządkowanej likwidacji (SRF), który powstanie ze składek banków i ma osiągnąć docelowy limit 55 mld euro w ciągu dziesięciu lat. PE uważa, że powinno to nastąpić szybciej – w ciągu trzech lat. Problemem do rozstrzygnięcia pozostaje również to, skąd brać pieniądze, gdyby kryzys bankowy sięgnął poziomu przekraczającego możliwości SRF. Czy ma on być wspierany przez krajowe fundusze, w proporcji do ulokowanych w danym kraju aktywów konkretnego banku, czy też przez fundusz ratunkowy strefy euro ESM, który w tej chwili zajmuje się finansowaniem rządów w kłopotach, czyli Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii?