Po uwolnieniu rynku ziemi warto myśleć o inwestycjach nad Dnieprem

Zapowiedź zniesienia moratorium na sprzedaż gruntów to bardzo dobry sygnał z Kijowa. Ukraina idzie w kierunku Unii Europejskiej – mówi Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Aktualizacja: 06.09.2019 07:42 Publikacja: 05.09.2019 21:07

Po uwolnieniu rynku ziemi warto myśleć o inwestycjach nad Dnieprem

Foto: materiały prasowe

Władze w Kijowie zapowiedziały, że przed 1 grudnia moratorium na sprzedaż ziemi zostanie zniesione. Czy to oznacza rewolucję gospodarczą nad Dnieprem?

Postulaty dotyczące obrotu ziemią pojawiają się od wielu lat. Problem własności ziemi blokował podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Ta decyzja pokazuje determinację nowego kierownictwa Ukrainy, które podejmuje działania na rzecz normalnych, racjonalnych warunków funkcjonowania gospodarki rynkowej, jaką znamy z Unii Europejskiej. Próby podejmowało wiele poprzednich ekip rządzących na Ukrainie, ale żadna tej zmiany nie dokonała.

Czytaj także: Ukraina: będzie rewolucja w gospodarce i ziemia na sprzedaż

Jakie proponowane zmiany w obrocie ziemią mają znaczenie dla polskich przedsiębiorców?

Przede wszystkim takie, że warto myśleć o inwestycjach i biznesie na Ukrainie. Działania władz w Kijowie potwierdzają, że Ukraina idzie w kierunku Unii Europejskiej i tworzy coraz bardziej przyjazne warunki dla prowadzenia działalności gospodarczej. W sobotę prezydent Zełenski spotykał się z przedstawicielami polskiego i ukraińskiego biznesu. Miałem przyjemność w tym spotkaniu uczestniczyć. Trzeba powiedzieć, że jest to zdecydowanie nowa jakość. Uczestniczyłem w wielu takich spotkaniach z poprzednimi prezydentami Ukrainy i zawsze forma przeważała nad treścią. To pierwszy prezydent, który rozmawiał w tak otwarty, bezpośredni i merytoryczny sposób z przedsiębiorcami. Prezydent przedstawił też kilku młodych ministrów – odczuwało się determinację i energię do działania na rzecz szybkich zmian.

Dotychczas ziemia na Ukrainie była dzierżawiona. Rozumiem, że to nie przekonywało inwestorów do zaangażowania się w tym kraju. Jak to funkcjonowało nad Dnieprem?

Wielcy właściciele ziemi na Ukrainie, posiadający w dzierżawie tysiące hektarów, nie byli zainteresowani urynkowieniem obrotu ziemią. Głównie dlatego, że to rynek określa rzeczywistą wartość ziemi i co za tym idzie realność konkretnych projektów. W sytuacji, kiedy rynku nie ma, można np. wyceniać wartość dzierżawy, jak tylko określają to potrzeby biznesplanu. Brak posiadania własnej ziemi pod inwestycję oznaczał niepewność dla inwestorów i tymczasowość. Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę poprzednie praktyki rządów na Ukrainie, gdy przedsiębiorcom odbierano prawa nabyte czy administracyjnie ograniczano ich działalność. Dzisiaj mamy do czynienia z normalizacją warunków prowadzenia działalności. I to jest bardzo dobry sygnał z Kijowa.

Czy ten sygnał jest skierowany do polskich przedsiębiorstw rolnych czy też do przedstawicieli innych sektorów gospodarki?

To sygnał dla wszystkich! Namawiamy firmy działające w sektorze rolno-spożywczym do myślenia o działaniu na rynku ukraińskim. Niezaprzeczalne jest to, że Ukraina ma doskonałe warunki: ma słynne czarnoziemy i klimat sprzyjający uprawom. Ukraina jest stowarzyszona z Unią Europejską i coraz mniejsze są formalne bariery stojące przed ukraińskim rolnictwem. Perspektywy są takie, że będzie ono coraz bardziej konkurencyjne na rynku europejskim. Warto w tym sukcesie Ukrainy uczestniczyć poprzez inwestowanie z naszej strony i wspólne działania z przedsiębiorcami nad Dnieprem. I nie chodzi tu tylko o rolnictwo. Im dzisiaj jeszcze brakuje doświadczenia w poruszaniu się na rynku unijnym, doświadczenia w marketingu i dopasowaniu się do europejskich standardów. My to doświadczenie zdobyliśmy – warto się nim podzielić na racjonalnych biznesowych zasadach.

Moratorium na sprzedaż ziemi nie było jedynym problemem Ukrainy. Czy gigantyczna korupcja nie odstrasza już inwestorów?

W ocenie Ukrainy trochę żyjemy przeszłością. Jeżeli chodzi o polskich inwestorów, byliśmy pierwszymi, którzy po kolejnych ukraińskich zrywach tam się pojawiali, działali i inwestowali. Pierwsi zderzaliśmy się też ze ścianą korupcji i pierwsi przeżywaliśmy rozczarowanie, że pomimo zapowiedzi kolejnych ekip nic tam się nie zmieniło. To jednak zdecydowanie się zmienia. Proces przyspieszył od podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Ukraina konsekwentnie tworzy struktury antykorupcyjne, dereguluje obrót gospodarczy, wprowadza znane nam z Unii standardy. Niebawem ma zacząć działać niezależny sąd antykorupcyjny. Cały ten proces jest na bieżąco monitorowany przez instytucje zachodnie. Dzisiejsza młoda ekipa rządząca z doświadczeniem prawniczym i ekonomicznym to bardzo dobry sygnał. Jeszcze w rządzie poprzedniej kadencji stworzono system zamówień publicznych Prozorro, uważany w świecie za jedno z najlepszych rozwiązań. Stał się nawet wizytówką Ukrainy, a w 2017 r. Kijów dostał za to nawet światową nagrodę. Jego twórca – wtedy wiceminister gospodarki – teraz został szefem służby celnej Ukrainy.

Czyli sugeruje pan, że korupcji na Ukrainie już nie ma?

Jest i długo jeszcze będzie, bo najtrudniej zmienić mentalność ludzi. Ważne jednak, czy od korupcyjnych działań jest się do kogo odwołać. Tu sytuacja zdecydowanie się zmienia! Ostatnio mieliśmy w izbie przypadek, gdy działający ukraiński partner polskiego przedsiębiorcy po kilkunastu latach współpracy nagle zaczął wywozić majątek, przyjmować aktywa i eliminować polskiego partnera. Wystarczyło, że zaangażowała się nasza izba i sprawdzeni przez nas wcześniej ukraińscy prawnicy, a ukraiński partner szybko się wycofał ze swoich działań. Polski przedsiębiorca jest zadowolony, ponieważ uniknął poważnego kryzysu. Można uniknąć korupcyjnych zachowań, ale trzeba umieć się w tamtych realiach skutecznie poruszać. Tak zresztą jest wszędzie – u nas też nie wszyscy są tylko uczciwi.

CV

Jacek Piechota był ministrem gospodarki w rządzie Leszka Millera w latach 2001–2003. W rządzie Marka Belki w 2005 r. stał na czele resortu gospodarki i pracy. Od 2007 r. jest prezesem Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej. Od 2012 r. jest również dyrektorem Stowarzyszenia Europa-Północ-Wschód, które promuje współpracę gospodarczą w regionie Adriatyk–Bałtyk–Morze Czarne.

Władze w Kijowie zapowiedziały, że przed 1 grudnia moratorium na sprzedaż ziemi zostanie zniesione. Czy to oznacza rewolucję gospodarczą nad Dnieprem?

Postulaty dotyczące obrotu ziemią pojawiają się od wielu lat. Problem własności ziemi blokował podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Ta decyzja pokazuje determinację nowego kierownictwa Ukrainy, które podejmuje działania na rzecz normalnych, racjonalnych warunków funkcjonowania gospodarki rynkowej, jaką znamy z Unii Europejskiej. Próby podejmowało wiele poprzednich ekip rządzących na Ukrainie, ale żadna tej zmiany nie dokonała.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację