Rz: Udział ehandlu w całym handlowym rynku w Polsce to wciąż zaledwie kilka procent. W Niemczech czy Wielkiej Brytanii jest już większy. Co musi się wydarzyć, żeby także w Polsce wzrósł? A może to tylko kwestia tego, że e-handel to wciąż rozwijający się segment?
To po prostu wciąż rozwijająca się gałąź, która jednak szybko rośnie, więc ta sytuacja bardzo szybko się zmieni. Uruchomienie w Gliwicach nowej siedziby (Centrum Rozwoju Oprogramowania - red.) w 2007 roku to jedno z moich ulubionych zawodowych wydarzeń, bo to dziś jeden z największych i najsilniejszych ośrodków, jakie w ogóle mamy. Startując w Polsce zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to jeszcze niedojrzała gospodarka, ale właściwa infrastruktura w połączeniu z coraz bardziej dojrzałą polityką sprzedawców całkowicie zmieni tę sytuację. Dlatego dajmy rynkowi rok lub dwa i będzie widać, jak poszybuje w górę. Żeby tak się stało, czasem po prostu potrzeba sporo przygotowań. Obserwowałem ten proces już w wielu krajach, wszędzie przebiega podobnie.