Nowoczesne biura to nie wszystko, najważniejsi są ludzie

Ważnym argumentem w walce o inwestorów jest wykwalifikowana kadra porozumiewająca się w językach obcych – mówi Simon Rubinsohn, główny ekonomista Rady Królewskiego Instytutu Dyplomowanych Rzeczoznawców (RICS).

Publikacja: 01.01.2019 20:00

Nowoczesne biura to nie wszystko, najważniejsi są ludzie

Foto: materiały prasowe

Jak ocenia pan sytuację ekonomiczną na polskim rynku nieruchomości komercyjnych w minionym 2018 roku?

Simon Rubinsohn: Polska nie zwalnia tempa. Według najnowszego badania RICS Poland Commercial Property Monitor popyt w sektorze nieruchomości komercyjnych był w minionym roku wysoki. Na tle ogólnego spowolnienia gospodarczego w Europie polska gospodarka rozwija się wyjątkowo dobrze, co potwierdzają twarde dane. Całkowita podaż nowoczesnych powierzchni biurowych w Warszawie wynosi obecnie 5,4 mln mkw. Stolica Polski wyrasta na lidera w Europie Środkowo-Wschodniej. Równie ważny jest fakt, że wraz z największym miastem Polski prężnie rozwijają się rynki regionalne, do których zaliczamy Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Katowice, Łódź, Poznań, Szczecin i Lublin. W sumie mają one do zaoferowania 4,8 mln mkw. powierzchni biurowej.

Co sprawia, że przynajmniej od dekady polskie biurowce są tak bardzo atrakcyjne dla międzynarodowych inwestorów?

Wybór polskich miast pozwala zagranicznym inwestorom wygenerować oszczędności wynikające z niższych kosztów pracy i niższych stawek czynszu za wynajem nowych biur. Biurowce budowane w ostatnich latach w Warszawie nie ustępują jakością biurowcom w Londynie, Berlinie czy Paryżu.

Ale oszczędność (relacja ceny do jakości) nie jest jedynym argumentem w walce o pozyskiwanie globalnych graczy. Z pewnością nie chcieliby oni inwestować w Polsce, gdyby nie mieli pewności, że gospodarka kraju jest stabilna, a jakość życia odpowiednio wysoka. Ważnym argumentem w walce o inwestorów jest w XXI wieku dostęp do wykwalifikowanej kadry pracowniczej porozumiewającej się w językach obcych. Budynki to nie wszystko, najważniejsi są ludzie.

Czy rozpoczynający się 2019 rok będzie równie dobry?

Nigdy nie powinniśmy popadać w zbytnie samozadowolenie. Żaden wzrost ekonomiczny nie trwa wiecznie. Od pewnego czasu nieustannie słyszymy o nadchodzącej w Europie recesji czy nawet – w skrajnych przypadkach – o nadchodzącym kryzysie. Analizując jednak dane liczbowe, uważam, że rok 2019 ma szansę być dla polskiej gospodarki równie udany jak rok miniony. Na razie nic nie wskazuje na to, aby w tym roku nastąpiło jakieś poważniejsze załamanie czy tąpnięcie. Przeglądałem raport Europejskiej Rady ds. Ryzyka Systemowego dotyczący podatności nieruchomości komercyjnych na ryzyko. Dokument obejmuje wszystkie kraje europejskie – czerwonym kolorem zaznaczono tam rynki nieruchomości o podwyższonym ryzyku. Polska w tym ważnym raporcie nie jest zaznaczona na czerwono, to dobry znak.

A jak wygląda sytuacja w branży nieruchomości w innych krajach Unii Europejskiej?

Niewątpliwie w Unii są obecnie takie obszary, o które należy się martwić. Mimo wszystko gospodarka europejska traktowana jako całość jest stabilna. Jeśli spojrzeć na dane liczbowe dotyczące roku 2018, okaże się to rekordowy rok dla rynku inwestycyjnego – liczba transakcji w euro na pewno będzie rekordowo wysoka. Nadal będziemy mieć w Unii Europejskiej dość solidny, rosnący rynek i rozsądny wzrost cen nieruchomości. Trudno mówić o recesji. Nie spodziewamy się powtórzenia kryzysu z 2008 roku.

Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że Europejski Bank Centralny wycofa w tym roku swój program wsparcia – sztuczne podparcie gospodarki europejskiej skończy się, co może przyczynić się do podniesienia stopy procentowej. Narastającym problemem, z którym musi zmierzyć się Europa, w tym również Polska, jest postępujący wzrost kosztów siły roboczej oraz cen materiałów budowlanych. Z wielu regionów Europy docierają do nas sygnały, że brakuje rąk do pracy fizycznej. Pracownicy na budowach mają coraz większe wymagania finansowe, część z nich przenosi się z Polski, Czech czy Węgier do krajów oferujących lepsze zarobki, szczególnie do Niemiec.

Czy zapowiadany brexit przyniesie znaczące zmiany na rynku nieruchomości w Wielkiej Brytanii?

Rozmowy dotyczące opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię nadal się toczą. Sytuacja jest dynamiczna. Trudno przewidzieć, na jakim etapie negocjacji będziemy za dwa tygodnie, nie mówiąc już o trzech miesiącach (Wielka Brytania ma oficjalnie przestać być członkiem UE 29 marca – red.), dlatego tak trudno jest nam przewidywać zmiany w najbliższych latach. Niepewność zawsze źle wpływa na nastroje inwestorów – właśnie w tej rosnącej niepewności upatrywałbym zagrożeń dla rynku brytyjskiego.

Niewykluczone jednak, że do marca sytuacja się wykrystalizuje. Wówczas będziemy wiedzieli, na czym stoimy i czego możemy się spodziewać.

Na pewno warto rozróżnić rynek nieruchomości w Londynie od innych rynków Zjednoczonego Królestwa. Rynek londyńskich nieruchomości komercyjnych, podobnie jak rynek w Warszawie, jest potężniejszy niż w pozostałych miastach kraju i rządzi się innymi prawami. Miasto Londyn wciąż się wyróżnia. Coraz częściej pojawiają się tu inwestorzy z Dalekiego Wschodu, szczególną aktywność wykazują Chiny. Patrząc na nowe zagraniczne inwestycje w Londynie, możemy przewidywać, jakie będą przyszłe stosunki handlowe, jeżeli Wielka Brytania faktycznie opuści struktury Unii Europejskiej.

Czy na przyszły kształt rynku nieruchomości wpływ będą miały także nowe technologie skierowane do tej branży, czyli prop-tech?

Cała struktura rynku nieruchomości zmieni się za sprawą nowych technologii. Prop-tech zrewolucjonizuje zarządzanie obiektami, zmieni sposób, w jaki kupujemy, sprzedajemy i wynajmujemy budynki, biura czy mieszkania. To już się dzieje, lecz na mniejszą skalę. Dobrym przykładem jest Wielka Brytania przodująca w zakupach online. Ta nowa forma zawierania transakcji już powoduje zamieszanie w centrach handlowych, wiele firm chce teraz renegocjować warunki najmu. Ludzie przyszłości będą spędzać więcej czasu online, a mniej w centrach handlowych – centra handlowe mogą stracić na znaczeniu. Znamienne jest, że sektor nieruchomości dość wolno adaptuje nowe technologie, wolniej niż sektor finansów przyswajający fintech. Oczywiście nie zobaczymy wszystkich zmian wynikających z postępu technologii w tym roku, ale za pięć lat możemy już nie poznać branży.

Rada Królewskiego Instytutu Dyplomowanych Rzeczoznawców (RICS), którą pan reprezentuje, świętowała w 2018 roku 150-lecie istnienia. Obecnie RICS promuje zrównoważony rozwój na współczesnym rynku nieruchomości. Czym charakteryzuje się zrównoważony rozwój w tym sektorze?

Przez zrównoważony rozwój rozumiemy przede wszystkim standardy. Wśród standardów promowanych przez RICS na pierwsze miejsce wybija się transparentność. Z naszej perspektywy ważna jest również jakość budownictwa. Ostatnio tragiczny pożar w Londynie, który wybuchł 14 czerwca 2017 roku w 24-piętrowym wieżowcu, poruszył brytyjską opinię publiczną. Kwestia bezpieczeństwa pożarowego stała się priorytetem.

RICS odgrywa od 150 lat ważną rolę w ustalaniu standardów związanych z branżą nieruchomości i ma realny wpływ na inwestorów, decydentów, najemców i kupujących. Zrównoważony rozwój w nieruchomościach jest ważny, ponieważ ten sektor gospodarki jest silnie spleciony ze światem finansowym. Jeśli coś pójdzie nie tak, wiąże się z tym ryzyko dla całej gospodarki. Nieruchomości dotyczą bowiem wszystkich, niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, pracujemy czy robimy zakupy. Nawet jeśli kupujemy wszystko online, nadal stwarzamy zapotrzebowanie na magazyny. Można zatem powiedzieć, że nieruchomości to centralna część ekonomii i życia człowieka.

CV

Simon Rubinsohn, główny ekonomista Rady Królewskiego Instytutu Dyplomowanych Rzeczoznawców (RICS), lider odpowiedzialny za tworzenie długoterminowych strategii rozwoju, specjalista w zakresie zaawansowanych ankiet rynkowych. Ceniony ekspert ds. nieruchomości mieszkaniowych i komercyjnych, aktywny uczestnik wielu międzynarodowych konferencji, autor komentarzy w „The Financial Times". Wykładowca Anglia Ruskin University w Cambridge. Mieszka w Londynie.

Jak ocenia pan sytuację ekonomiczną na polskim rynku nieruchomości komercyjnych w minionym 2018 roku?

Simon Rubinsohn: Polska nie zwalnia tempa. Według najnowszego badania RICS Poland Commercial Property Monitor popyt w sektorze nieruchomości komercyjnych był w minionym roku wysoki. Na tle ogólnego spowolnienia gospodarczego w Europie polska gospodarka rozwija się wyjątkowo dobrze, co potwierdzają twarde dane. Całkowita podaż nowoczesnych powierzchni biurowych w Warszawie wynosi obecnie 5,4 mln mkw. Stolica Polski wyrasta na lidera w Europie Środkowo-Wschodniej. Równie ważny jest fakt, że wraz z największym miastem Polski prężnie rozwijają się rynki regionalne, do których zaliczamy Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Katowice, Łódź, Poznań, Szczecin i Lublin. W sumie mają one do zaoferowania 4,8 mln mkw. powierzchni biurowej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację