Żeby Polska mogła być centrum finansowym regionu (to bardzo opłacalne), żeby nasza giełda mogła pełnić właściwą rolę wobec polskich firm, władze muszą podejmować sprzyjające temu decyzje. I sam plan Morawieckiego, nawet skutecznie realizowany, nie wystarczy, by uratować rynek kapitałowy.
Od paru tygodni mamy giełdowe ożywienie. Indeksy wzrosły o niemal jedną piątą. Ale to nie jest jeszcze sukces, bo do szczytu z wiosny 2015 r. naszej giełdzie bardzo dużo brakuje. A warto pamiętać, że przez te ostatnie półtora roku, gdy w Warszawie kursy spadały, wiele najważniejszych giełd biło rekordy.
To polskie ożywienie, bo nie hossa, to jednak ważna sprawa. Oznacza, że coraz więcej inwestorów jest przekonanych, iż PiS nie rozwali gospodarki, że znów będzie się ona rozwijać w tempie ponad 3 proc., bo plan Morawieckiego zadziała. Ale warto pamiętać, że aby to osiągnąć, nie wystarczy konsekwentnie realizować nawet najlepszych państwowych programów rozwoju.
Podstawą jest przekonanie przedsiębiorców i inwestorów do dobrych intencji rządu. Każdy polski biznesmen musi być pewny, że rząd będzie chciał z nim współpracować. Że nie będzie go traktował jak złodzieja, tylko jak partnera w budowaniu dobrobytu. Że zamiast podnosić kary dla mających kłopoty w rozliczaniu podatków, zamiast zawieszać oddawanie VAT, wprowadzać kolejne ograniczenia (ostatnio np. dla aptekarzy, firm ratownictwa medycznego, audytorów) czy zmieniać stawki ZUS, rządzący będą się starali znosić ograniczenia i upraszczać współpracę.
Dziś zamiast tego trwa podnoszenie kar. Od początku roku zaostrzono je dla podatników VAT – jeśli np. nie zapłacisz daniny albo ją zaniżysz, to poza podatkiem możesz zapłacić karę – 30 lub 100 proc. zobowiązania podatkowego. Z kolei od marca m.in. zwiększą się uprawnienia dla kontrolerów. Tymczasem przedsiębiorcy i inwestorzy, żeby rozwijać swoje firmy i inwestować na giełdzie, muszą być pewni dobrych intencji rządu.