Szułdrzyński: Trzaskowski wchodzi do politycznej pierwszej ligi

Przed nowym prezydentem Warszawy otwierają się zupełnie nowe polityczne możliwości. Opozycja nagle znalazła w swoich szeregach kogoś, kogo może wystawiać w wyborach prezydenckich w 2020 roku.

Aktualizacja: 22.10.2018 17:20 Publikacja: 22.10.2018 12:26

Rafał Trzaskowski

Rafał Trzaskowski

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

Być może z punktu widzenia polityki ogólnopolskiej wynik wyborów prezydenckich w Warszawie nie jest aż tak ważny. Bo to nie warszawski ratusz kreuje politykę ogólnopolską i nie on rozstrzyga kwestie ważne dla lokalnego życia ponad 90 proc. Polaków, którzy nie mieszkają w aglomeracji warszawskiej. Robią to ich burmistrzowie, wójtowie i prezydenci. Warszawa ma jednak znaczenie symboliczne, a w polityce symbole miewają kolosalne znaczenie, czasem nawet większe niż szara rzeczywistość

Zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w Warszawie może łatwo stać się symbolem ostatnich wyborów samorządowych. Niemal nikt nie spodziewał się, że los stolicy rozstrzygnie się w pierwszej turze i dlatego ta wygrana ma aż takie znaczenie. Gdyby Trzaskowski wymęczył zwycięstwo w II turze, również wygrałby stolicę, ale jego wygrana nie byłaby aż tak spektakularnym sukcesem, jakim jest dzisiaj. W efekcie Trzaskowski wchodzi dziś do absolutnie pierwszej ligi polskiej polityki. Staje się osobą numer dwa w Platformie Obywatelskiej i może na poważnie myśleć o tym, by stać się kiedyś osobą numer jeden.

Wygrana w tym stylu w Warszawie otwiera przed Trzaskowskim drogę do startu na najważniejsze urzędy w Polsce. Może on myśleć o tym, by stanąć na czele centrowej formacji, a także zostać jej kandydatem na premiera. Od niedzieli nie będzie też przesadą twierdzić, że oto pojawił się ktoś, kto może narobić zamieszania w wyborach prezydenckich w 2020 albo 2025 roku.

Słaby wynik lewicy i silna pozycja Platformy oznaczają poważne kłopoty dla Roberta Biedronia, któremu wybory samorządowe odebrały tlen, niezbędny do budowania nowej partii lewicowej. Ale dzisiejsza opozycja może zacząć spokojnie myśleć o tym, by to Trzaskowski mógł powalczyć za półtora roku z Andrzejem Dudą. Opozycja dotąd bowiem miała w odwodzie jako kandydata wyłącznie Donalda Tuska. W niedzielę pojawił się ktoś jeszcze.

Oczywiście kampania w głębi Polski wygląda zupełnie inaczej niż w samej Warszawie. Ale ostatnie tygodnie były dla Trzaskowskiego poważnym testem, w którym okazał się on dojrzałym politykiem. Wygrał z takim wynikiem nie tylko z tego powodu, że PiS zrobił wszystko, by zmobilizować swoich przeciwników spod znaku liberalnego centrum, ale także dlatego, że psychicznie wytrzymał kampanię. Choć od początku był faworytem, jego kontrkandydat Patryk Jaki narzucił od początku bardzo duże tempo. Na początku wydawało one się dla kandydata PO za szybkie, ale nie zgubił kroku i konsekwentnie realizował przyjęty przez siebie plan.

Jaki przegrał z kretesem mimo, że miał bardzo dobrą kampanię. Pracowało na nią nie tylko wielu ludzi, ale też rzesze sympatyków, którzy na Twitterze i Facebooku z pasją wrzucali filmiki ze spotkań wyborczych, komentarze i memy przedrzeźniające Trzaskowskiego. Obserwując wyłącznie media społecznościowe, można było czasem mieć wrażenie, że Jaki pracuje na zwycięstwo 26 godzin na dobę, a Trzaskowski po ośmiu godzinach agitacji wraca do domu, by czytać Edgara Morina „Penser l'Europe”. Wszystkie błędy i wpadki kandydata PO i Nowoczesnej – a było ich sporo – były bezlitośnie obśmiewane przez zwolenników prawicy.

Sztabowcom Jakiego udało się szybko narzucić narrację, że kampania w Warszawie to powtórzenie roku 2015, w którym faworyt Bronisław Komorowski rozminął się ze społecznymi oczekiwaniami oraz rzeczywistością i w efekcie przegrał z Andrzejem Dudą. To porównanie oczywiście było niezwykle sugestywne. Trzaskowski jednak ciśnienie wytrzymał. A Jaki? Jak mówi mi jeden ze speców pracujących przy kampanii z 2015 roku, „Patryk zbyt szybko uwierzył, że jest Dudą”. Jednak przegrana w Warszawie nie kończy kariery Jakiego. Jeśli wyciągnie on wnioski z tej porażki, za kilka lat być może spór polityczny w Polsce będzie się rozgrywał między partią Jakiego a ugrupowaniem Trzaskowskiego.

Być może z punktu widzenia polityki ogólnopolskiej wynik wyborów prezydenckich w Warszawie nie jest aż tak ważny. Bo to nie warszawski ratusz kreuje politykę ogólnopolską i nie on rozstrzyga kwestie ważne dla lokalnego życia ponad 90 proc. Polaków, którzy nie mieszkają w aglomeracji warszawskiej. Robią to ich burmistrzowie, wójtowie i prezydenci. Warszawa ma jednak znaczenie symboliczne, a w polityce symbole miewają kolosalne znaczenie, czasem nawet większe niż szara rzeczywistość

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sędzia poprosił o azyl na Białorusi. Organy państwowe sprawdzają, czy był szpiegiem
Polityka
Włocławek: Wybory uzupełniające do Senatu testem dla rządu i opozycji
Polityka
Brudziński nie wierzy Kierwińskiemu, mówi o "bełkotliwym wystąpieniu"
Polityka
Jarosław Kaczyński zostanie przesłuchany przed kolejną komisją. Podano termin
Polityka
Szczerba pytany o wystąpienie Kierwińskiego: Nie warto wracać do sprawy