Jak pisze Onet, Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych, która dotychczas - do majowych wyborów, które się nie odbyły i zostały uznane za nieważne - zajmowała się drukiem kart na wybory w Polsce, nie była w stanie podjąć się wydrukowania 30 mln kart na nadchodzące wybory.
Dlatego zamówienie ponownie trafiło do firmy Samindruk z Brodnicy, kontrolowanej przez Gather Druck und Vertrieb GmbH z Berlina.
To ta sama firma, która bez wzoru i bez przepisów dotyczących zasad głosowania wydrukowała 30 mln kart z przeznaczeniem na majowe wybory.
Ich druk w Samindruku i kompletowanie w pakiety wyborcze przez inne firmy kosztowały budżet państwa 70 mln złotych.
W jednej z firm najprawdopodobniej doszło do wycieku kart. Dokumenty zaprezentował publicznie jeden z kandydatów, Stanisław Żółtek. Poczta Polska złożyła w tej sprawie doniesienie do ABW - przypomina Onet.