PSL deklaruje, że nie chce współpracy i wspólnej listy z lewicą. Grzegorz Schetyna odpowiada, że nie wyobraża sobie, by PSL mogło iść w pojedynkę przeciwko Platformie i Koalicji Obywatelskiej. Politycy PO twierdzą też, że deklaracje ludowców to tylko taktyka negocjacyjna. I że ostatecznie PSL przystąpi do bloku nawet razem z SLD. To nie jest jednak pewne, ponieważ PSL nie chce powtórki z wyborów do PE, po których musiał się tłumaczyć z przechyłu na lewo.
Dyskusja, która toczy się od ponad miesiąca o blokach, koalicjach i tym, jak szeroki powinien być front przeciw PiS, to tak naprawdę dyskusja o tym, kto jakie wnioski wyciągnął po wyborach. Pierwsza droga to: „więcej, głębiej, szerzej". Zgodnie z nią projekt KE był dobry, ale został źle wykonany, tzn. front nie był szeroki. Winny temu był Robert Biedroń. Teraz – według diagnoz niektórych publicystów – liczy się tylko d'Hondt, co oznacza że cała opozycja musi iść razem.
Z drugiej strony wniosek jest taki, że projekt Koalicji Europejskiej nie miał szans, bo im szersza lista, tym większe jej „załamania" na skrzydłach. O tym mówi PSL, powołując się na analizy prof. Jarosława Flisa. Receptą ma być stworzenie dwóch bloków – lewicowego i chadeckiego, które walczyłyby o różne elektoraty, ale byłyby bardziej spójne.
Można jednak postawić jeszcze inną tezę. Koncepcja Koalicji Europejskiej okazała się niespójna ze względu na kontekst, w którym się znalazła, czyli wymuszoną istnieniem Wiosny Roberta Biedronia rywalizacją na lewicowym skrzydle. Pojawienie się jej zapowiadali przed startem kampanii wpływowi politycy obozu rządzącego, jak europoseł Adam Bielan. W tym sensie, jeśli Wiosna przestanie istnieć jako podmiot, to rywalizacja „na lewicowość" może zniknąć. Lewica Razem Zandberga nie będzie traktowana jako podmiot, z którym można by rywalizować. A wtedy następna koalicja siłą rzeczy będzie bardziej spójna. Jednak wymaga to od Schetyny zaakceptowania sytuacji, w której formalnie o szerokim froncie nie będzie mowy. A o tym mówią przecież środowiska wspierające obecną opozycję.
W tym wariancie co najwyżej kilku polityków kojarzonych z Wiosną, jak dr Maciej Gdula czy Michał Syska, trafi ewentulanie na listy koalicji. Wiosna jako formacja nie. Mówiąc w skrócie: Grzegorz Schetyna poświęci szyld partii Biedronia, ale nie kilku wybranych przez siebie i akceptowalnych przez PSL polityków tej partii. Tylko w ten sposób koalicja może działać sprawniej.