Reuters pisze, że "skrajna prawica i nacjonaliści wygrali wybory we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Francji i Polsce", ale - jak dodaje - eurosceptycy "nie zdołali dramatycznie zmienić bilansu sił między proeuropejskimi partiami a eurosceptykami w PE.

Jak pisze Reuters konserwatyści (chadecy), socjaliści, Zieloni i liberałowie będą mieć ok. 506 posłów w 751-osobowym Parlamencie Europejskim - a więc nadal będą dysponować wyraźną większością.

Reuters zauważa, że frekwencja w wyborach wzrosła z 43 proc. w całej Europie w 2014 roku do 51 proc. w 2019 roku. To najwyższa frekwencja w wyborach do PE od 20 lat. Po raz pierwszy od 1979 roku, czyli od pierwszych wyborów do PE, udało się odwrócić trend spadającego uczestnictwa w wyborach europejskich.

Zdaniem agencji silniejsze reprezentacje Zielonych i liberałów w nowym Parlamencie Europejskim mogą oznaczać, że przyjmie on "twardszą linię w kwestii walki z zanieczyszczeniem klimatu, opodatkowaniem wielonarodowych korporacji lub domagania się od partnerów handlowych Europy uwzględniania zmian klimatycznych". Ponadto - jak pisze Reuters - nowy Parlament Europejski będzie wywierał większą presję na państwach członkowskich w kwestii przestrzegania praw obywatelskich.

Manfred Weber, kandydat Europejskiej Partii Ludowej (EPP) na nowego szefa KE zauważył, że w nowym PE "kurczą się siły centrum", więc tworzące je frakcje powinny "połączyć swoje siły i pracować razem". Reuters traktuje to jako zapowiedź stworzenia wielkiej koalicji z konserwatystów, socjalistów, Zielonych i liberałów.