Wcześniej syryjska telewizja państwowa podawała, że ofiar było 50. Rebelianci zaprzeczają oskarżeniom o użycie broni chemicznej - jeden z ich dowódców podkreśla, że siły wrogie reżimowi Asada takiej broni nie posiadają. Rzecznik rebeliantów oskarża władze Syrii o upozorowanie ataku rebeliantów, by doprowadzić do zerwania kruchego zawieszenia broni w prowincji Idlib - ostatnim dużym obszarze kontrolowanym przez rebeliantów.

Ministerstwo obrony Rosji wydało oświadczenie w którym czytamy, że atak chemiczny został przeprowadzony z terytorium strefy zdemilitaryzowanej w Idlib, z obszaru, w którym działają bojownicy Frontu Al-Nusra. 

Rosyjski resort obrony poinformował, że planuje poruszyć ten temat w rozmowach z Turcją, w związku z tym, że Ankara jest gwarantem, iż opozycja wobec prezydenta Asada będzie przestrzegać reguł zawieszenia broni.

- Zgodnie z naszymi wstępnymi informacjami, potwierdzonymi przez objawy zatrucia wśród ofiar ataku, pociski użyte do zbombardowania osiedli mieszkaniowych w Aleppo zawierały chlor - poinformował gen. Igor Konaszenkow.