– Teoretycznie taki scenariusz jest możliwy, bo to większość sejmowa decyduje, czy władze gmin dopuściły się już rażącego i wielokrotnego naruszenia prawa, czy jeszcze nie – wskazuje Stanisław Bułajewski z Uniwersytetu Warmińsko -Mazurskiego w Olsztynie. – Osobiście jednak nie widzę tu podstaw do zastosowania art. 171 konstytucji – dodaje.
Zgodnie z jego treścią Sejm może rozwiązać organ stanowiący jednostki samorządu terytorialnego, jeżeli ten rażąco narusza konstytucję lub ustawy. Rozwinięcie tej normy znajduje się w każdej samorządowej ustawie ustrojowej. Na przykład art. 97 ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym stanowi, że w razie powtarzającego się naruszenia przez radę gminy konstytucji lub ustaw Sejm, na wniosek prezesa Rady Ministrów, może uchwałą rozwiązać radę gminy. Jest to równoznaczne z odwołaniem wójta (burmistrza, prezydenta miasta).
Posłanka Krystyna Pawłowicz nie ma wątpliwości, że deklaracja stosowania się do wyroków TK jest wystarczającym powodem, aby radę gminy odwołać. Dała temu wyraz wpisem na swoim Facebooku: „(...)PO-wskie zbuntowane rady naśladujące zbuntowany TK narażają się na przewidziane konstytucją sankcje. (...) Oczekuję, że Sejm i prezes Rady Ministrów podejmą zdecydowane działania dla zatrzymania anarchii państwa dokonywanej przez niepogodzoną z przegraną w wyborach PO i jej sojuszników. (...) Oczekuję rozwiązania Rady Warszawy i Rady Łodzi, jeśli działania nadzorcze wojewodów (mają prawo uchylania nielegalnych uchwał rad) nie odniosą skutku (...)".
To jednak wśród prawników odosobniony pogląd.
– Takich uchwał nie można traktować jako naruszających konstytucję czy ustawy – przekonuje Stefan Płażek z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Stanowią bowiem najwyżej zapowiedź działań, które mogą być tak kwalifikowane. Zresztą przepis mówi wprost, że łamanie prawa musi być rażące i wielokrotne – dodaje.