Komisja Europejska nie przeforsowała propozycji zakazania sprzedaży broni półautomatycznej w UE. Negocjacje między KE, unijnymi rządami i Parlamentem Europejskim nad dyrektywą jeszcze trwają, ale wiadomo na pewno, że ten jej punkt upadł.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie „Rzeczpospolita", w środę Komisja Europejska na swoim cotygodniowym spotkaniu uznała, że rezygnuje z dalszej walki i godzi się z takim obrotem sprawy. To oznacza, że do końca roku będzie uzgodnione nowe prawo w jego mniej restrykcyjnej wersji.
Zwyciężyli ci, którzy argumentowali, że zakaz obrotu bronią legalną nic nie da i trzeba zająć się handlem arsenałem nielegalnym.
– Wspólny rynek nie został stworzony po to, żeby swobodnie handlować kałasznikowami. Nie możemy zgodzić się na rozwodnienie propozycji Komisji, która służy zwiększeniu bezpieczeństwa – mówił jeszcze we wtorek Margaritis Schinas, rzecznik prasowy KE. Ale Komisja musiała się pogodzić z oporem eurodeputowanych i części unijnych rządów, głównie z Europy Środkowowschodniej.
– Nie spotkałem się w swojej karierze z takim natężeniem lobbingu – mówi nieoficjalnie urzędnik w KE. Gdy propozycja została przedstawiona po atakach terrorystycznych w Paryżu w listopadzie 2015 roku, przeciwko projektowi protestowali głównie myśliwi. Gdy okazało się, że prawo nie będzie ich dotyczyć (myśliwi raczej nie strzelają z broni półautomatycznej), odezwali się sportowcy.