Komisja Europejska przyjęła w środę 14 aktów legislacyjnych, które mają zapewnić „miękkie lądowanie" w razie chaotycznego brexitu. To coraz bardziej realny plan, bo Theresa May ciągle odkłada na później głosowanie w Izbie Gmin w sprawie traktatu o wyjściu z UE. Wynegocjowany tekst nie podoba się większości deputowanych, ale na razie nie ma żadnej alternatywy. Coraz częściej pojawia się pomysł ponownego referendum, w ostateczności może też dojść do przedłużenia negocjacji poza dwuletni okres kończący się 29 marca 2019 r. Ale jeśli żaden z tych scenariuszy – uporządkowany brexit na podstawie wynegocjowanego traktatu o wyjściu, ponowne referendum, wycofanie wniosku o wyjście z UE czy przedłużenie okresu negocjacji – nie zostanie zrealizowany, to 30 marca 2019 r. o północy czeka nas chaos.

– Nastąpi naruszenie funkcjonowanie gospodarki czy życia obywateli. I jasne jest, jakie mamy priorytety. Pozostanie w UE jest lepsze niż wyjście z niej, umowa o wyjściu lepsza niż jej brak. Ale jeśli nastąpiłby ten ostatni scenariusz, to proponujemy środki łagodzące – powiedział Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. – Ale na pewno nie będą one lepsze niż uporządkowany brexit na podstawie wynegocjowanej umowy. I mają ścisłe ramy czasowe – dodał Łotysz.

Środki podjęte przez UE dotyczą tylko wybranych dziedzin i mają zapobiec kompletnemu chaosowi, a nie przedłużać istniejący stan. Przede wszystkim UE zaapelowała do państw członkowskich, żeby zapewniły obywatelom brytyjskim posiadającym u nich prawo stałego pobytu na kontynuowanie tego stanu bez żadnych zmian, na dotychczasowych zasadach. W UE mieszka 1,3 mln obywateli Wielkiej Brytanii. Drugą dziedziną jest transport. Brytyjscy przewoźnicy będą mogli obsługiwać połączenia między dowolnym portem Wielkiej Brytanii a UE. Ale już nie będą mogli obsługiwać rejsów między UE a krajami trzecimi lub między lotniskami w UE. Przejściowo zostanie także utrzymany system ekwiwalentności, czyli wzajemnego uznawania instytucji finansowych, co pozwoli na niezakłócone funkcjonowanie systemów rozliczeniowych. Bardzo ważne, bo londyńskie City odgrywa istotną rolę na rynku euro. Wreszcie Wielka Brytania zostanie objęta unijnymi zasadami dotyczącymi eksportu i importu z państw trzecich. Wszystkie te rozwiązania mają zamknięte ramy czasowe od 9 do 12 miesięcy, a wyjątkowo – dla niektórych usług finansowych – 24 miesiące.

Jeśli brexit nie jest uporządkowany, to nie ma żadnych wspólnych ustaleń. Zatem środki podjęte przez UE są jednostronne, ale Bruksela ma nadzieję, że Londyn zrobi to samo. Prawdopodobnie tak się stanie, bo jest to w jego interesie. Przynajmniej jeśli chodzi o prawa obywateli, Theresa May już zapowiedziała, że będą one zabezpieczone po 29 marca 2019 r. Takie gwarancje miała też przekazywać dwustronnie polskiemu rządowi. W Wielkiej Brytanii mieszka 3,8 miliona obywateli innych państw UE, a w tym gronie największą, milionową społeczność stanowią Polacy.

Chaotyczny brexit byłby problemem dla UE, ale jeszcze bardziej bolesne skutki odczułaby Wielka Brytania. To dlatego przygotowania po drugiej stronie kanału La Manche brzmią znacznie bardziej dramatycznie. Władze boją się na przykład, że zabraknie leków, bo od wyjścia z UE nie będzie już wspólnych standardów i swobodnego obrotu towarami. To może spowodować gigantyczne kolejki we francuskim porcie w Calais, skąd odpływają promy do brytyjskiego Dover. Dlatego Ministerstwo Zdrowia gromadzi leki. – Niespodziewanie stałem się największym nabywcą lodówek na świecie – oświadczył minister zdrowia Matt Hancock. Brytyjski budżet uruchamia rezerwy dla poszczególnych ministerstw. Przygotowania obejmują rezerwację dodatkowych przestrzeni na promach, w razie konieczności dokonania pilnych dostaw żywności i leków, a także przygotowanie 3,5 tys. żołnierzy specjalnie na potrzeby brexitu.