Bydgoskie rozczarowanie
– Postanowiliśmy odnieść się m.in. do elementów formalnych oferty oraz kwestii prawidłowości wyceny, okoliczności dotyczących produkcji, posiadanych zasobów oraz rzetelności oświadczeń w zakresie zapewnienia terminowego wykonania zamówienia przez koreańską firmę – komentował zaskarżenie przez polską firmę wyboru oferty konkurencji Maciej Grześkowiak z Pesy.
Nie ma co dziwić się rozczarowaniu Pesy, która mogła uznać, że wygranie warszawskiego przetargu ma w kieszeni. Bydgoszczanie już wcześniej dostarczyli Warszawie 281 wagonów. To prawie połowa wszystkich tramwajów wyprodukowanych przez Pesę, a co drugi tramwaj w Warszawie został zbudowany w Bydgoszczy. We flocie TW jeżdżą cztery modele tramwajów tej firmy. Każdy z nich jako prototyp debiutował na stołecznych torach. W 2008 r. Pesa, jeszcze jako firma z niewielkim doświadczeniem w produkcji tego typu pojazdów, dostała od Warszawy szansę startu w przetargu na 186 tramwajów. I wygrała, bo jako jedyna spełniła warunki.
Ofensywa polityczna
Na nieszczęście spór Pesy z Tramwajami Warszawskimi przypadł na okres kampanii wyborczych i przybrał wymiar polityczny. 13 lutego list w tej sprawie do prezydenta Warszawy wystosował wojewoda kujawsko-pomorski, który zachęca samorząd do zmiany decyzji. „Z dużym zaskoczenie przyjąłem podaną przez Pana publicznie informację o tym, że przetarg na dostawę 213 nowych tramwajów dla Warszawy wygrała koreańska firma Hyundai Rotem Company. Nie podzielam Pańskiej radości z tego faktu. Uważam, że wobec udziału w przetargu bydgoskich zakładów Pesa takie jego rozstrzygnięcie należy uznać za co najmniej wątpliwe" – napisał wojewoda w liście do prezydenta Warszawy. I dalej: „Nie chodzi wyłącznie o to, że konkurentem firmy koreańskiej był polski producent, lecz o jego ogromne, potwierdzone wcześniejszymi kontraktami, doświadczenie w dostawach nowoczesnego taboru tramwajowego. Pesa dostarczyła do polskich i europejskich miast ponad 680 tramwajów. Posiada odpowiednie zaplecze techniczne i wysoko wykwalifikowaną kadrę" – czytamy. I domaga się ponownego rozpatrzenia wyników przetargu i podjęcia decyzji z korzyścią dla rodzimego przemysłu.
15 lutego w Tramwajach Warszawskich dokumenty związane z przetargiem skontrolował poseł Zbigniew Gryglas. Towarzyszyli mu dziennikarze z TVP Info i TV Republika. A europoseł PiS Kosma Złotowski wysłał do Komisji Europejskiej pytanie dotyczące wątpliwości związanych z wygraną Hyundai Rotem.
Sprawa tramwajów dotarła również do codziennych briefów, jakie otrzymują parlamentarzyści PiS. Jak ujawniła TVN 24 w „ściągawce" z 20 lutego w punkcie „Jaka jest różnica między nimi a nami" zaleca się odpowiedź: – Jeżeli przedstawiciele opozycji mieliby do wyboru np. te zagraniczne tramwaje i polskie tramwaje, to my zawsze wybierzemy polskie. Jeżeli oni będą mieli do wyboru niemiecką stocznię, wybiorą niemiecką stocznię. My wybierzemy restrukturyzację polskiej stoczni. Jeżeli oni by chcieli wybrać, gdzie miałoby zostać zlokalizowane polskie lotnisko, wybiorą niemieckie lotnisko, my wybierzemy polskie lotnisko (...).
Hyundai jak firma z UE
Tyle że prawo europejskie nie pozwala dyskryminować producentów, bo UE stanowi jednolity rynek. Dotyczy to także państw, z którymi podpisała umowy o równym traktowaniu przedsiębiorców, np. z Koreą. Tak więc z punktu widzenia prawnego producent koreański jest traktowany tak samo jak polski czy z innych krajów UE. Zresztą Hyundai Rotem Company zapowiada, że podzespoły do nowych składów chce produkować w Polsce.