W niedzielę w Kabulu doszło do zamachu, za który odpowiedzialność wzięło na siebie Daesh. Mirwais Elmi, pan młody, na którego weselu miał miejsce zamach i panna młoda przeżyli, ale w ataku zginęło wielu członków ich rodzin i przyjaciół.
Prezydent Afganistanu Ashraf Ghani opisał atak jako "barbarzyński". Talibowie, którzy obecnie prowadzą rozmowy pokojowe z administracją Donalda Trumpa, potępili atak.
W rozmowie z Tolo News Mirwais Elmi wspominał, że najpierw witał gości w zatłoczonej sali weselnej, a po kilku godzinach widział, jak z miejsca zamachu wynoszone są ich ciała.
- Moja rodzina, moja żona są w szoku, nie są w stanie mówić. Moja żona cały czas mdleje - powiedział.
- Straciłem nadzieję. Straciłem brata, straciłem przyjaciół, straciłem krewnych. Nigdy nie zaznam już w życiu szczęścia - powiedział Elmi.