Iga Świątek czuje się w Paryżu jak ryba w wodzie. Polka drugi rok z rzędu zachowuje nieprawdopodobną powtarzalność. W 2020 r. bez straty seta wygrała turniej singlowy, a w rozgrywkach deblowych dotarła do półfinału. Aktualnie 20-latka ponownie bez straty seta dotarła do czwartej rundy, a w parze z Bethanie Mattek-Sands w sobotę rywalizowała o deblowy ćwierćfinał paryskiej imprezy.
Świątek i Mattek-Sands trafiły na najwyżej rozstawioną parę Su-Wei Hsieh i Elise Mertens. Mecz naszej tenisistki zaplanowano na korcie Simonne-Mathieu, trzecim co do wielkości obiekcie paryskiego kompleksu.
Faworytek oczywiście upatrywano w rywalkach. Hsieh ma w dorobku trzy tytuły wielkoszlemowe w deblu, Belgijka o jeden mniej. Świątek i Mattek-Sands to z miks młodości i doświadczenia, ale też dwóch specjalistek z rozgrywek singlowych i deblowych.
W premierowej odsłonie polsko-amerykańska para trzykrotnie traciła podanie, by w kolejnym błyskawicznie odrabiać straty. W końcówce Świątek i Mattek-Sands odrobiły przewagę rywalek i od stanu 3:5 doprowadziły do remisu. Turniejowe "jedynki" w końcówce wykorzystały zgranie i większe doświadczenie i triumfowały 7:5.
Po przerwie niżej rozstawiona para świetnie zareagowała. Polka i Amerykanka szybko zyskały przewagę z przełamaniem - 3:1. Niestety przeciwniczki tego dnia kontrolowały wydarzenia na korcie i słabszy gem momentalnie nadrabiały zdecydowanie lepszym. Rywalizacja ponownie się wyrównała i taki stan trwał do wyniku 4:4. Wtedy magiczną końcówkę zagrała para Mattek-Sands/Świątek. Mimo dwóch piłek na przełamanie dla rywalek Polka i Amerykanka cudownie wybroniły się z opresji, by przy stanie 5:4 zupełnie zaskoczyć rywalki i doprowadzić do decydującego seta - relacjonuje Onet.