Wszyscy włączyli się w obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości, ale najlepsze wystawy nie mają nic wspólnego z rocznicową celebrą. Prawdziwe hity to tryptyk, objęty wspólnym hasłem „3xNiepodległa" w Muzeum Narodowym w Warszawie, oraz „Znaki wolności" na Zamku Królewskim w stolicy.
Idea tryptyku narodziła się w stołecznym muzeum za dyrekcji Agnieszki Morawińskiej. Każda z należących do niego wystaw miała inny temat i innego kuratora. „Paderewski" (kuratorka Magdalena Pinker) był opowieścią o charyzmatycznym muzyku i jego zaangażowaniu w sprawę polską. Mówi się o nim, że „wygrał wolność na fortepianie", ale wystawa stała się też okazją do prezentacji jego światowej klasy kolekcji sztuki Dalekiego Wschodu, którą zapisał Muzeum Narodowemu.
Pierwsza wszechstronna monograficzna wystawa „Józef Brandt 1841–1915" (kuratorki Ewa Micke-Broniarek i Agnieszka Bagińska) prezentowała z kolei 300 dzieł artysty o międzynarodowej sławie, który malarstwem przypominał w czasach niewoli Polakom o znakomitej przeszłości, a Europie o Polsce.
„Krzycząc: Polska! Niepodległa 1918" (kurator Piotr Rypson, p.o. dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie od końca czerwca do połowy listopada) w tytule nawiązuje do wiersza Juliusza Słowackiego i stawia pytanie „Polska, ale jaka?".
Ta wystawa opowiada zarazem o polskiej drodze do wolności na początku XX wieku na szerokim tle europejskim, przypominając o chaosie, okrucieństwach i brutalności I wojny, która pochłonęła wiele ofiar. Pokazano mnóstwo znanych i nieznanych dzieł sztuki (od Malczewskiego do futurystycznie dynamicznej „Szarży" Jerzego Hulewicza i portretów Józefa Piłsudskiego). Wystawę można wciąż oglądać – do 17 marca.