Takie informacje podał dzisiaj na konferencji zorganizowanej w Warszawie przez Narodowe Centrum Studiów Strategicznych gen. Valentin Pistryuga, z Sił Powietrznych Ukrainy. Podzielił się on doświadczeniami ukraińskich pilotów zdobytych w czasie tzw. operacji antyterrorystycznej w rejonie Donbasu, gdzie prowadzone są walki z prorosyjskimi separatystami.
Od 2 maja 2014 roku, gdy ukraińska armia straciła dwa śmigłowce Mi - 24, separatyści zniszczyli 9 maszyn. - Zginęło 17 osób, w tym 13 pilotów - powiedział ukraiński generał. Dodał, że 17 śmigłowców zostało uszkodzonych przez pociski obrony przeciwlotniczej, ale potem zostały wyremontowane, ponadto 10 uszkodzonym śmigłowcom udało się wylądować na lotnisku, dodatkowo 5 śmigłowców zostało uszkodzonych w czasie ostrzału lotnisk. Do ostrzału ukraińskich śmigłowców separatyści wykorzystują przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Verba oraz samobieżne zestawy przeciwlotnicze Pantsir S 1, które zdaniem ukraińskiego generała pochodzą z rosyjskich magazynów wojskowych.
Przyznał, że ukraińscy piloci latają nad terenem, gdzie toczą się walki, bez łączności, aby nie zostać namierzonymi. - Nawet nie mogą korzystać z telefonów komórkowych - dodał generał Valentin Pistryuga. Opisał przypadek, że po zestrzeleniu przez separatystów piloci musieli przetrwać we wrogim środowisku nawet 10 dni.
W czasie warszawskiej konferencji ujawnił, że ukraińskie śmigłowce zostały dozbrojone, a pilocie zmienili sposób działania. - Aby uniknąć ostrzału z broni przeciwlotniczej, latają oni na wysokości 2 - 5 metrów nad ziemią - opisał generał ukraińskich sił powietrznych. - Nie latamy nad miejscowościami, bo tam znajdują się zasadzki. W tych miejscach nie możemy też strzelać, bowiem mieszka tam ludność cywilna - dodał.
Powiedziała też, że Ukraina została odcięta do części zamiennych do swoich śmigłowców (produkowane są w rosyjskich zakładach). Dlatego państwo to pracuje teraz nad zbudowaniem własnego śmigłowca.