Oficjalne dane RŻD (Rosyjskie Drogi Żelazne) mówią o 940 tys. ton antracytu i 95 tys. ton węgla innych rodzajów, które w 2016 r. wyjechały z okupowanych przez rosyjskich separatystów obwodów donieckiego i ługańskiego. Jak podkreśla portal Liga.net nieoficjalnie węgla wywiezionego z Ukrainy do Rosji może być nawet kilka razy więcej. W 2015 r Rosjanie wywieźli z okupowanych terenów oficjalnie 1,3 mln ton antracytu.

Procederem wywozu trudnią się firmy (Petrolium Captal, Wnesztorgserws) Siergieja Kurczenko zbiegłego do Rosji bogacza z kręgu Wiktora Janukowycza. Kurczenko jest na wszystkich listach osób objętych sankcjami Zachodu. Pomimo to prowadzi dalej interesy. Węgiel z Donbasu poprzez Rosję trafi do odbiorców w Europie oraz Afryce. Taki schemat omijania sankcji trwa, według ukraińskich mediów, od dwóch lat.

Strona rosyjska przyjmuje węgiel z Donbasu jako import z Ukrainy. Dostawcy - firmy założone nie tylko przez Kurczenkę, ale też przez separatystów rosyjskich figurują u Rosjan jako firmy ukraińskie. Na terenie federacji węgiel, na którym bogacą się separatyści i rosyjscy klienci kupujący go taniej niż swój własny, ma wykorzystywać m.in. Gazprom w swojej elektrowni na południu kraju.

Część węgla z Donbasu wysłanego do Rosji, wraca potem na Ukrainę jako węgiel importowany z...RPA.