Bessa akcji Kobe Steel zaczęła się 10 października i wynosiła 20,4 proc., nazajutrz 17,8 proc., tydzień później nastąpił kolejny spadek o 3,9 proc. do 774 jenów, do najniższego poziomu od 11 grudnia 2012. W połowie sesji w Tokio akcje odzyskały 3,6 proc. do 805 jenów. W ciągu tygodnia spółka straciła 1,8 mld dolarów kapitalizacji, jej akcje staniały o ponad 40 proc.
Problemy Kobe Steel zaczęły się po ujawnieniu przed tygodniem fałszowania danych z kontroli jakości, aby jej wyroby z aluminium i miedzi odpowiadały specyfikacjom technicznym klientów z sektorów motoryzacji, lotnictwa, przemysłu kosmicznego i obrony. Kilka dni później firma przyznała się do możliwości fałszowania danych dotyczących odlewów z proszku żelaza.
Prezes Hiroya Kawasaki ujawnił w ostatni piątek na konferencji prasowej, że ok. 500 firm otrzymywało wyroby z zafałszowanymi danymi technicznymi (początkowo mówiono o 200 klientach), zapowiedział pokrycie klientom wszystkich kosztów związanych z tymi wyrobami z ostatnich 10 lat. Wyroby z aluminium i miedzi z podrasowanymi danymi technicznymi stanowiły 4 proc. łącznych obrotów tego działu. Kawasaki ogłosił również uruchomienie wewnętrznego śledztwa.
Boeing korzystał z produktów Kobe Steel, ale nie uważa, by powstał problem bezpieczeństwa, może jednak dochodzić kompensaty od japońskiego producenta. Obecnie sprawdza, jakie rodzaje japońskich komponentów i w jakim zakresie zostały użyte w jego samolotach.
General Motors sprawdza, czy w jego pojazdach znajdują się podzespoły lub elementy dostarczone przez japońską grupę hutniczą. PSA Peugeot Citroen i Daimler poinformowały, że Kobe Steel nie należy do ich dostawców. Airbus wyjaśnił, że nie kupował bezpośrednio produktów od japońskiej grupy, ale prowadzi postępowanie, czy nie dotyczy to jego dostawców.