Czy poszerzenie liczby postulatów przez Ogólnopolski Strajk Kobiet jest dobrym zagraniem?
Liczba postulatów to wynik kuli śnieżnej. Protestujący w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego spersonifikowali wszystkie swoje frustracje. Strajki poszerzają swój kontekst, bo młodzi ludzie odnaleźli w nich siebie i zapragnęli wyjść na ulicę. Dołączyło do tego wiele osób, każdy z nich znalazł coś dla siebie i organizatorki muszą to wziąć pod uwagę. Pozostanie na poziomie czarnych parasolek mogłoby nie wystarczyć. Wydaje mi się, że ilość tych postulatów jest tak duża, by zaspokoić każdego. Jeśli przyjrzeć się hasłom na transparentach, to są to zbiory różnych boleści. Dotyczą wolności osobistej, klimatu, aborcji. Strajk Kobiet nie walczy już tylko o zmianę ustawy antyaborcyjnej.
Kompromis aborcyjny popiera ponad 60 proc. Polaków, około 20 proc. chce liberalizacji prawa. Protestują przedstawiciele obu tych grup. Określanie jasnego kierunku w takich okolicznościach jest dobrym pomysłem?
Młodzi ludzie nie kalkulują, bo ich zdaniem miarka się przebrała. Jeśli ktoś by kalkulował, to wiedziałby, że w Polsce to nie jest moment na to, by radykalnie przegiąć w druga stronę. Tak zwana aborcja na żądanie nie przejdzie. Ci racjonalni będą za tym, by wrócić do kompromisu.
Jednak to radykalni organizują protesty.