Rzeczpospolita: Na Mazowszu coraz więcej przypadków zachorowań na odrę. Jedni to bagatelizują, inni na myśl o chorobie wpadają w panikę. Jak znaleźć złoty środek?
Konrad Maj: Trzeba przede wszystkim zdać sobie sprawę, że strach przed zachorowaniem jest jak najbardziej naturalny, ale trzeba umieć go kontrolować. Jesteśmy istotami emocjonalnymi, ale akurat tutaj emocje zawsze będą złym doradcą. Powinniśmy spojrzeć na statystyki dotyczące choroby i na skalę zjawiska. Ludzie panikują zwłaszcza wtedy, kiedy pojawia się coś nowego – epidemia świńskiej czy ptasiej grypy – choć takie zjawiska mają znacznie mniejszy wpływ na zdrowie naszego społeczeństwa niż np. palenie papierosów. Bo nie mówimy o epidemii raka płuc.
Jak reaguje społeczność, która nagle styka się z rozprzestrzeniającą się chorobą?
Przede wszystkim ludzie zaczynają poszukiwać informacji. Są tacy, którzy podążają za głosem ekspertów. Są też i tacy, którzy patrzą na zachowania innych ludzi i podejmują takie działania jak inni. Dzieje się tak, bo nie zawsze ufamy ekspertom. Pojawia się też przeświadczenie, że na pewno oni podają nam tylko część informacji, bo nie chcą wywoływać paniki. Powoli takie podążanie za niesprawdzonymi informacjami i emocjami może się przerodzić w histerię społeczną.
Ludzie wtedy postępują nieracjonalnie i ktoś może na tym skorzystać...