Wypędzeni górą

Tłem konfliktu o dyrektora muzeum wypędzeń jest obawa, że będzie zajmowało się tylko Niemcami.

Publikacja: 01.07.2015 21:00

Kanclerz Angela Merkel i Erika Steinbach, była już przewodnicząca Związku Wypędzonych (zdjęcie z 201

Kanclerz Angela Merkel i Erika Steinbach, była już przewodnicząca Związku Wypędzonych (zdjęcie z 2012 r.)

Foto: AFP, Wolfgang Kumm

Zadaniem międzynarodowej rady naukowej fundacji było opracowanie koncepcji trwałej wystawy w powstającym w Berlinie kosztem prawie 30 mln euro muzeum wypędzeń. Koncepcja powstała już trzy lata temu i wydawać się mogło, że nic już nie stoi na przeszkodzie, aby budzący od lat kontrowersje projekt muzeum w centrum Berlina mógł zostać zrealizowany.

Jest jednak inaczej, o czym świadczy kolejny konflikt w Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. – Nie zgadzamy się z procedurą wyboru nowego dyrektora fundacji – tłumaczy „Rz" prof. Krzysztof Ruchniewicz, polski historyk, która właśnie wystąpił z rady naukowej fundacji.

Tym bardziej że nowym dyrektorem mianowany został Winfrid Halder, szef domu spotkań wypędzonych w Düsseldorfie, placówki zarządzanej de facto przez środowiska niemieckich wypędzonych. – Okazało się nagle, jak potężnym lobby dysponują wypędzeni, co ma bezpośredni wpływ na kształt przyszłego muzeum oraz samej koncepcji stałej wystawy – tłumaczy prof. Ruchniewicz.

Przy tym w najwyższym gremium fundacji, jakim jest licząca 21 osób rada fundacji, sześć miejsc jest zarezerwowanych ustawowo dla przedstawicieli organizacji niemieckich wypędzonych. Tymczasem rada ta ingeruje nieustannie w tekst koncepcji stałej wystawy przyszłego muzeum, zmieniając jej całościowy wydźwięk.

Rzecz w tym, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami przymusowe przesiedlenia Niemców miały zostać zaprezentowane w kontekście historycznym, a więc II wojny światowej, zbrodni niemieckich, Holokaustu, zbrodniczych działań militarnych wraz z uwzględnieniem innych wypędzeń, np. Polaków z obszarów zajętych po wojnie przez ZSRR. Jak zapisano w koncepcji, wypędzenia Niemców miały być „jednym z głównych akcentów" przyszłej wystawy. Zmiany, nawet drobne, dokonane przez Radę Fundacji sprawiają jednak, że to wypędzenia Niemców będą nie jednym z głównych akcentów, ale głównym akcentem całego przedsięwzięcia. Taki był zresztą zamysł pomysłodawczyni projektu muzeum Eriki Steinbach, wieloletniej przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV).

Prócz prof. Ruchniewicza z udziału w pracy rady naukowej zrezygnował także prof. Piotr Madajczyk oraz trzech niemieckich członków tego gremium. Biorąc pod uwagę wcześniejsze rezygnacje, w radzie pozostało obecnie sześć osób z początkowych 15 członków. W kwietniu tego roku zrezygnował przedstawiciel społeczności żydowskiej prof. Raphael Gross.

– Przy wyborze nowego dyrektora fundacji nie wzięto pod uwagę zdecydowanie wyższych kwalifikacji innych kandydatów – twierdzi prof. Stefan Troebst, który także zdecydował o wyjściu z rady. Zgłoszeń było w sumie 40.

– Cała sprawa sprowadza się do konfliktu personalnego. Nie będzie miała jednak wpływu na dalszą działalność fundacji – zapewnia „Rz" Sven Oole, dyrektor zarządzający fundacji. Przypomina, że w najbliższych dniach Bundestag dokona wyboru nowych członków rady fundacji, najwyższego jej gremium. Ta rada z kolei wybierze nowych członków rady naukowej, co nastąpi jesienią tego roku. Może w nich nie być ani jednego naukowca spoza Niemiec. To jednak nikogo w Berlinie nie niepokoi. Zasadnicza część przygotowań do uruchomienia muzeum wypędzeń jest już praktycznie gotowa. Dokonano wyboru pracowni, która przystąpi do realizacji stałej wystawy w remontowanym nadal budynku Deutschlandhaus. Prace mają zostać zakończone latem 2017 roku. Wtedy też muzeum zostanie otwarte.

Dyrektorem fundacji będzie mianowany właśnie przez rząd na pięć lat Winfrid Halder. Nie jest postacią jednoznacznie ocenianą w środowisku wypędzonych. Niektórzy jego przedstawiciele mieli pretensje do Haldera za zbyt miękkie podejście do problematyki wypędzenia Niemców z Polski. Miało się to przejawić m.in. zaproszeniem kilka lat temu do Düsseldorfu z wykładem ówczesnego ambasadora Polski w Niemczech Marka Prawdy.

Zadaniem międzynarodowej rady naukowej fundacji było opracowanie koncepcji trwałej wystawy w powstającym w Berlinie kosztem prawie 30 mln euro muzeum wypędzeń. Koncepcja powstała już trzy lata temu i wydawać się mogło, że nic już nie stoi na przeszkodzie, aby budzący od lat kontrowersje projekt muzeum w centrum Berlina mógł zostać zrealizowany.

Jest jednak inaczej, o czym świadczy kolejny konflikt w Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. – Nie zgadzamy się z procedurą wyboru nowego dyrektora fundacji – tłumaczy „Rz" prof. Krzysztof Ruchniewicz, polski historyk, która właśnie wystąpił z rady naukowej fundacji.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety