Założony w 2012 roku ruch społeczny "Oddziały Putina" przeprowadził akcję w Krasnodarze. W parku miejskim zebrało się kilkunastu emerytów (ruch zrzesza przeważnie ludzi w podeszłym wieku), by spalić owiniętą amerykańską flagą kukłę, do której przyklejono zdjęcie prezydenta USA Donalda Trumpa.

- Tak będzie z każdym, kto jest przeciwko Rosji - oświadczył szef organizacji Marat Dinajew tuż po tym, jak kukła spłonęła doszczętnie, a resztki zdjęcia Trumpa zostały rozdeptane przez uczestników akcji. - Rosja jest państwem numer jeden na świecie i jeszcze raz to udowodnimy. Wszyscy, którzy grożą Rosji zakończą tak, jak kukła pana Trumpa - przemawiał. Zasugerował, że Ameryka również "może spłonąć" i że Rosja "ma do tego odpowiednie narzędzia".

"Oddziały Putina" uaktywniły się po marcowych wyborach prezydenckich, które po raz czwarty wygrał Władimir Putin. Działacze organizacji przeprowadzili niedawno kilka głośnych akcji w różnych miastach kraju, paląc zdjęcia Pawła Durowa, twórcy zdelegalizowanego w Rosji komunikatora internetowego "Telegram".