W Zabrzu pod koniec stycznia 22-letni kierowca miejskiego autobusu potrącił na przejściu dla pieszych 62-letnią kobietę. Choć był trzeźwy, okazało się, że prowadził pod wpływem amfetaminy. – To pierwszy taki przypadek, z jakim się spotkaliśmy – przyznaje sierż. szt. Agnieszka Żyłka, rzeczniczka zabrzańskiej policji.
Jednak narkotyki w organizmie kierowców to coraz powszechniejsze zjawisko, zwłaszcza wśród bardzo młodych kierowców. – Z naszych statystyk wynika, że kierowcy „po narkotykach" zdarzają się do 30. roku życia, starsi nadal sięgają po alkohol – dodaje Agnieszka Żyłka.
Kokaina, amfetamina i LSD
Jednak liczba wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców systematycznie spada (o 5,3 proc. w stosunku do 2016 r., mniej jest też zabitych i rannych w tych wypadkach). Niestety, rośnie liczba wypadków drogowych, w których sprawca był pod wpływem środków odurzających, głównie marihuany i amfetaminy, ale też kokainy czy ecstasy – wynika z danych Komendy Głównej Policji. – Dotyczy to głównie młodych i bardzo młodych ludzi. – Panuje moda, by na imprezach sięgać nie po alkohol, ale właśnie po narkotyki. To kwestia także dostępności np. dopalaczy, które można kupić już za 10 zł – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.
Kierowcy po narkotykach spowodowali w ubiegłym roku 56 wypadków, których skutkiem były 23 ofiary śmiertelne, 79 osób zostało rannych. Rok wcześniej w 45 wypadkach kierowców pod wpływem środków odurzających zabitych zostało 14 osób, rannych 55.
Skąd taki wzrost?
– Najczęściej wynika to stąd, że młodzi ludzie bagatelizują wpływ narkotyków, także na sprawność psychomotoryczną kierowcy. Alkohol wdrukował się w świadomość społeczną, że szkodzi i nie sprzyja zdolnościom, niestety tak nie jest z narkotykami, głównie z marihuaną czy amfetaminą. Druga kwestia jest taka, że używanie narkotyków dla otoczenia jest mniej widoczne i może być trudniejsze do wykrycia np. przez policję – tłumaczy Bogusława Bukowska, zastępca dyrektora Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii.