Były szef BOR gen. bryg. Andrzej Pawlikowski mówi o sytuacji w SOP oraz o rezygnacji szefa służby gen. bryg. Tomasza Miłkowskiego.

- Formacją kierowała (i kieruje ponownie) osoba, która nie była związana z nią od samego początku. Nie znająca specyfiki jej funkcjonowania. Mam tu na myśli oczywiście byłego już komendanta – gen. bryg. SOP Tomasza Miłkowskiego oraz obecnego, p.o. komendanta – pułkownika Krzysztofa Króla. Są to osoby wywodzące się z policji, czyli ze służby, która ma odmienną specyfikę funkcjonowania - powiedział w rozmowie z portalem infosecurity24.pl.

- Stojący na czele formacji obecni komendanci nie zetknęli się z tego rodzaju wyzwaniami i zagrożeniami. Jest tam wielu funkcjonariuszy, którzy są często tylko teoretykami, a nie praktykami - dodał.

Pawlikowski przyznał, że w pewnym momencie był zwolennikiem ewolucji BOR. - Z rewolucją wiążą się przecież kwestie finansowe. Choćby zmiana logo czy nazwy formacji generuje dodatkowe koszty które można by było na przykład spożytkować na szkolenie kierowców. Co więcej, marka BOR była rozpoznawalna na całym świecie. Zaważył jednak czynnik polityczny. BOR kojarzył się jednoznacznie z tragedią smoleńską - powiedział.