W ubiegłym tygodniu „Rzeczpospolita” ujawniła, że kierowcą rządowego audi który spowodował kolizję w Imielinie na Śląsku był 26-latek ze służby przygotowawczej, którego doświadczeniem było wcześniej rozwożenie paczek. Do stłuczki doszło gdy audi uderzyło w tył bmw, którym podróżowała wicepremier Beata Szydło. Paradoks polegał na tym, że audi, które nie zdążyło wyhamować było jej... samochodem ochronnym. Portal TVN24 podał, że funkcjonariusz SOP z audi jest debiutantem, nie woził VIP, a tylko szefów Służby. Miał to być jeden z jego pierwszych wyjazdów w Polskę.

Okazuje się, że to nie jedyny taki przypadek, a brak doświadczonych kierowców w Służbie Ochrony Państwa daje się tej służbie we znaki. Nowym kierowcą w grupie ochronnej premiera Mateusza Morawieckiego został kilka miesięcy temu 25-latek wzięty ze służby przygotowawczej (trwa trzy lata), który do SOP wstąpił w grudniu 2016 r. Jego doświadczenie kierowcy to - jak ustaliła „Rzeczpospolita” - praca w rodzinnej firmie transportowej w małej mieścinie koło Siedlec. Ma on uprawnienia kategorii C, czyli do  jazdy ciężarówkami powyżej 3,5 tony. - Dotychczas nie jeździł nawet z delegacjami zagranicznymi - twierdzi nasz informator. - Nie kwestionując jego umiejętności, pojawia się wątpliwość, czy 25-latek posiada wystarczające doświadczenie żeby jeździć w kolumnie ochronnej najważniejszych osób w państwie – pyta nasz rozmówca.

Kierowcy bez doświadczenia w ochronie najważniejszych osób państwie to efekt odpływu doświadczonych kierowców, których wyszkoliło Biuro Ochrony Rządu (poprzedniczka SOP). W efekcie, z VIP-ami jeżdżą kandydaci na funkcjonariuszy SOP ze służby przygotowawczej po niespełna dwóch latach w ochronie. W BOR była to rzecz niedopuszczalna. - Tylko w wyjątkowych przypadkach, ludzi z ogromnym talentem i umiejętnościami po dwóch latach, decyzją szefa BOR można było dopuścić ich do jazdy w ochronie. To były jednak jednostkowe przypadki - mówi nam były funkcjonariusz BOR.