Przypomnijmy, iż "Hoss" został zatrzymany na początku lutego. Prokuratura przedstawiła 49-latkowi zarzuty popełnienia w ramach zorganizowanej grupy przestępczej czterech oszustw metodą "na wnuczka". Według śledczych, "Hoss" jest też głównym organizatorem i pomysłodawcą tego procederu.
Prokuratura wnioskowała o jego areszt, argumentując to obawą matactwa i wysoką karą, która mężczyźnie grozi. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa do wniosku się jednak nie przychylił, zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 300 tys. zł, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa pięć razy w tygodniu na komendzie oraz zakaz opuszczania kraju.
Po zażaleniu prokuratury na niearesztowanie "Hossa" warszawski sąd okręgowy zmienił decyzję sądu rejonowego, i postanowił, że mężczyzna ma trafić do aresztu.
- Jeśli sędzia, która badała wniosek prokuratury o areszt dla Arkadiusza Ł. ps. "Hoss" dopuściła się przestępstwa, usłyszy zarzuty - zapowiedział wówczas minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak tłumaczył wtedy, że sąd, do którego prokuratura wystąpiła o areszt wobec Ł., wyznaczył posiedzenie po przewidzianym na to 24-godzinnym terminie. Wyjaśnił, że ograniczenie czasu zatrzymania wynika z konstytucji i z Kodeksu postępowania karnego oraz że zatrzymanego należy zwolnić, jeżeli w ciągu 24 godz. od przekazania przez prokuraturę podejrzanego do dyspozycji sądu nie zostanie mu doręczone postanowienie sądu o aresztowaniu.