Sędzia Łączewski składa skargę na premiera Morawieckiego

Sędzia Wojciech Łączewski skarżył się do KRS ws. zabrania przez prokuraturę i ABW jego notatek dot. spraw sądowych z kancelarii tajnej SO w Warszawie. Następnie interweniował do Rady ws. słów rzeczniczki rządu Joanny Kopcińskiej, która stwierdziła: "chcemy, by już nigdy więcej nie było (...) sędziego Łączewskiego". KRS odmówiła, dlatego sędzia zwrócił się do premiera Morawieckiego. Ten od lipca nie odpowiedział.

Publikacja: 23.10.2018 11:50

Sędzia Łączewski składa skargę na premiera Morawieckiego

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

- Zamierzam złożyć skargę do sądu administracyjnego w związku z bezczynnością pana premiera - ujawnia Onetowi sędzia.

Połowa lipca tego roku. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska publicznie wyjaśnia, jaki jest cel wdrażanej przez rząd PiS reformy sądownictwa. Padają słowa: "chcemy, aby już nigdy więcej nie było sędziów na telefon, żeby nie było sędziego Łączewskiego i innych, którzy mają pewne karty, których nie powinien mieć sędzia orzekający, wydający sprawiedliwe wyroki".

Czytaj także: Sędzia Łączewski: Sąd to nie korporacja. Potrzebna jest reforma, a resort się obraża

Kilka dni później sędzia Łączewski pisze do premiera - żądając wyjaśnień. Pyta, czy słowa rzeczniczki rządu to stanowisko Rady Ministrów - czy też "należy ją traktować jako eksces Joanny Kopcińskiej" - czytamy w kopii pisma sędziego, do której dotarł Onet. Sędzia pyta też - jeśli powyższe słowa rzeczniczki nie były z rządem skonsultowane, "jakiego rodzaju konsekwencje służbowe zamierza Pan (premier- przyp. red.) wyciągnąć wobec Joanny Kopcińskiej, która w swoich słowach zamieściła groźbę co najmniej pozbawienia mnie urzędu"

Mijają miesiące, premier nie zajmuje stanowiska. - Do dziś nie dostałem nawet cienia odpowiedzi na moje pismo, pan premier jakby całkowicie je zignorował - mówi Onetowi sędzia Łączewski. - W tej sytuacji pozostaje mi jedno. Wobec zaniechania organu władzy publicznej zamierzam złożyć skargę do sądu administracyjnego. Najpewniej stanie się to na początku listopada - mówi sędzia.

Łączewski: prokuratura przejęła notatki

W marcu tego roku do sędziego zadzwonił prokurator z Opola, żądając od niego, by za dwa dni stawił się na przesłuchaniu. Gdy sędzia odmówił, bo w tym dniu miał wyznaczone rozprawy, prokurator - według relacji Łączewskiego - miał grozić mu konsekwencjami służbowymi. Groźby te słyszało dwóch innych sędziów, obecnych w gabinecie podczas rozmowy z opolską prokuraturą. Ostatecznie sprawa oparła się o prezesa Sądu Rejonowego w Warszawie, rzecznika nowej KRS Macieja Miterę. Także on był zdziwiony formą wezwania sędziego na przesłuchanie - w tej sprawie wysłał pismo do opolskiej prokuratury, którego kopię zamieszczamy.

Dodajmy, że według Łączewskiego, wcześniej ABW na polecenie prokuratury zabezpieczyła dysk z kancelarii tajnej sądu, na którym znajdowały się notatki sędziego do prowadzonych przez niego spraw. W tym - ze sprawy Kamińskiego i Wąsika.

Takie notatki, które sędzia sporządza przed naradą sędziowską są objęte tajemnicą procesową - jednak prokuratura może formalnie uzyskać do nich dostęp, wydając "postanowienie o zajęciu materiałów". - Niby wszystko jest lege artis, ale patrząc czysto prawniczo, to sprawa co najmniej śmierdzi - mówi nam sędzia Łączewski. - Przecież ja w tych notatkach pisałem m.in, jakie pytania zamierzam zadać świadkom, jakie są różnice w zeznaniach czy jakie mogłyby być dalsze kierunki postępowania dowodowego w danej sprawie - wymienia. - Wszystko to "biorą sobie" służby, choć dysk, który zabrali był zabezpieczony hasłem - mówi. - Zresztą dysk zabrano na polecenie prokuratury - dodaje.

KRS "nic nie może"? Przewodniczący Rady odmawia jakiejkolwiek interwencji

W sprawie zajęcia tajnych notatek przez prokuraturę sędzia napisał także do szefa Krajowej Rady Sądownictwa, prosząc Radę - która zgodnie z konstytucją stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów - o interwencję.

"Podnoszę, że tego rodzaju sytuacja stanowi bezprecedensowe złamanie nie tylko tajemnicy sędziowskiej, ale także tajemnicy narady" - pisał sędzia Łączewski. Jak dodawał, tajność narady sędziowskiej to jedna z podstawowych gwarancji procesowych - to konstytucja ma gwarantować niezawisłość sędziów, w tym ich prawo do zachowania tajemnicy narady oraz okoliczności przygotowania orzeczenia sądu. A te okoliczności obejmują właśnie sporządzanie przez sędziego notatek przed sędziowską naradą.

Pismo okazało się całkowicie bezskuteczne. Przewodniczący KRS odpowiedział sędziemu, że Rada... nic nie może.

"W zakresie kompetencji KRS nie mieści się podejmowanie działań ingerujących w toczące się postępowania karne" - pisze do Łączewskiego szef Rady. Jak przekonuje, KRS "nie jest uprawniona do badania zasadności czy prawidłowości czynności dokonywanych pod nadzorem prokuratury lub przez prokuratorów".

Kwitując, szef KRS stwierdza, że Rada nie ma kompetencji, by w tej sprawie podjąć jakiekolwiek działania.

Sędzia Łączewski: KRS to wyrób "radopodobny"

Odpowiedź przewodniczącego KRS sędzia Łączewski komentuje w rozmowie z Onetem. - Krajowa Rada okazała się organem "radopodobnym" - mówi. - Jej przewodniczący, stojąc na straży organu fasadowego nie pierwszy raz daje dowód tego, że mentalnie jest bardziej urzędnikiem niż sędzią - podkreśla sędzia Łączewski. - Jego publiczna aktywność oraz obserwacja przebiegu posiedzeń KRS wskazują na to, że mamy do czynienia z organem fasadowym, a nie takim, który stoi na straży niezawisłości sędziowskiej - dodaje.

Sędzia Łączewski pyta też: skoro KRS nie czuje się kompetentna do zajęcia się naruszeniem gwarancji niezawisłości sędziowskiej, czyli tajemnicą narady i tajemnicą sędziowską - do jakich celów powołany jest to organ? - Dla mnie najistotniejsze jest jednak to, że KRS nie zajęła się skandaliczną wypowiedzią rzecznika rządu, a jednocześnie deklarowała zajęcie się słowami szefa jednej z opozycyjnych partii - mówi nam sędzia Łączewski. - Wydaje się, że usiłując przyjąć rolę nauczyciela akademickiego, szef KRS Leszek Mazur zapomniał o tym, iż sędziowie prawo znają i interpretują je stosując wykładnię językową, a nie przez pryzmat oczekiwań polityków partii rządzącej - podkreśla. - Nie może być tak, że chęć zachowania przywilejów wyprzedza dbałość o niezależność sądów i niezawisłość sędziów - kwituje sędzia.

- Zamierzam złożyć skargę do sądu administracyjnego w związku z bezczynnością pana premiera - ujawnia Onetowi sędzia.

Połowa lipca tego roku. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska publicznie wyjaśnia, jaki jest cel wdrażanej przez rząd PiS reformy sądownictwa. Padają słowa: "chcemy, aby już nigdy więcej nie było sędziów na telefon, żeby nie było sędziego Łączewskiego i innych, którzy mają pewne karty, których nie powinien mieć sędzia orzekający, wydający sprawiedliwe wyroki".

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów