Polskie sądy nie są sprawne. Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2015 r. wydłużył się średni czas trwania procesu w sądzie rejonowym, przybyło spraw „starych", trwających ponad rok i trzy lata. Ministerstwo szuka więc sposobu, by sądy odciążyć, a dzięki temu poprawić sprawność postępowania. Jednym z pomysłów jest powoływanie sędziów pokoju do najprostszych spraw – wykroczeń. Jest ich rocznie ponad 600 tys.
– Z roku na rok spraw przybywa. Przez lata było ich ok. 500 tys. W 2015 r. przybyło blisko 100 tys. To głównie sprawy kierowców złapanych przez fotoradary – mówi „Rz" sędzia Jarosław Kosiński.
Wystarczy być prawnikiem
Aby zostać sędzią pokoju, wystarczyłoby mieć wykształcenie prawnicze. Wybierałyby ich rady gmin. Już dziś wybierają ławników do orzekania w sądach powszechnych.
Gdzie orzekaliby sędziowie pokoju?
To jeszcze nie jest przesądzone. Mogłyby to być sądy, ale również pomieszczenia wygospodarowane przez samorządy. Od orzeczeń sędziów pokoju przysługiwałoby odwołanie do sądu powszechnego. Sędzia pokoju orzekałby jednoosobowo.