Waldemar Żurek: nie stanę przed rzecznikiem, nie uznaję go

Waldemar Żurek | Sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, były członek i rzecznik KRS

Aktualizacja: 13.02.2019 15:12 Publikacja: 13.02.2019 14:58

Waldemar Żurek

Waldemar Żurek

Foto: tv.rp.pl

Jak sędziowie z Krakowa przyjęli wynik procesu: sędzia i była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beata Morawiec kontra Zbigniew Ziobro?

Waldemar Żurek: Dobrze. Wiemy, że to rozstrzygnięcie nieprawomocne. Jest jednak szansa, że sędziowie nie będą już lżeni przez polityków. To, co ostatnio mówią pod adresem sądów i sędziów, jest niedopuszczalne. Jeśli mamy mówić o poszanowaniu prawa, to obrażanie sędziów nie może mieć miejsca. Nie ma państwa prawa bez sędziów – czy się to komuś podoba czy nie. Podważanie naszego autorytetu przekłada się na kryzys demokracji. Nasi koledzy z innych krajów są zbulwersowani, gdy widzą antysądową kampanię. Kto potem uszanuje wyrok sędziego, który np. uniewinni członka rządzącej partii? Najpierw nas opluto, a teraz za unijne środki wysyła się nas do szkoły ojca Tadeusza, by poprawić nam wizerunek zszargany przez Polską Fundację Narodowa, która za środki publiczne walczyła z sędziami fałszywymi spotami i billboardami.

Czytaj także: Sędzia Morawiec wygrała proces z ministrem Ziobrą

Jak wygląda statystyka pana spraw dyscyplinarnych?

Wydaje mi się, że toczą się cztery postępowania. Dwa z zarzutami, a kolejne dwa na etapie postępowania wyjaśniającego. Uważam, że wchodzimy w państwo autorytarne. Na początku uderza się w tych, którzy mogą hamować wprowadzanie antydemokratycznych pseudoreform. W takiej sytuacji od razu ktoś, kto jest przeciw, znajduje się na celowniku. U nas bardzo szeroko dyskredytuje się sędziów. Jesteśmy celowo bardzo źle traktowani przez władzę wykonawczą i podległe jej służby. Sędzia, który zabiera głos w debacie publicznej, nie może się czuć bezpiecznie. Napuszcza się na niego różne służby. W mojej sprawie nagle CBA wszczęło kontrolę, potem, gdy nic u mnie nie znaleziono, zaczęto kontrolować moją ciężarną małżonkę. Kontrola prowadzona była z naruszeniem wszelkich zasad procedury. Ponad 16 miesięcy. Bezprawnie wkroczono do siedziby niezależnej jeszcze KRS, by doręczyć mi zawiadomienie o kontroli. Gdy jedna z organizacji pozarządowych zapytała, dlaczego ja, najpierw odpowiedziano, że to rutynowa kontrola, potem – że było zapotrzebowanie społeczne. Wielokrotnie mnie przesłuchiwano. Jednocześnie mamy obywatela – prezesa PiS. Pojawiają się wątpliwości, są oficjalne wnioski i nikt go nie zamierza kontrolować. I gdzie tu jest sprawiedliwość? I te śmieszne tłumaczenia, że oświadczenia majątkowe posłów kontroluje się regularnie. Moja kopia oświadczenia też co roku trafia do właściwego US i też jest kontrolowana. Mój referat był kontrolowany przez MS. Uruchomiono urzędy skarbowe. Prokuratura wszczęła z urzędu postępowanie, żeby niby mnie chronić, ale według mnie chodziło o przesłuchiwanie, zajęcie billingów. Sprawa trwa już ponad dwa lata i nic. To nic innego jak nadużywanie prawa. To, że sędzia spotyka się z obywatelami, zadaje pytania prejudycjalne, to nie jest nic niewłaściwego. Obecna władza przyjęła zasadę: dajcie mi człowieka, a paragraf sam się znajdzie. Pędzimy w kierunku autorytarnego państwa. Mamy już wiele jego elementów. A te setki procesów protestujących obywateli? Nikt już nie może się czuć bezpiecznie. Jak tylko znajdziesz się na celowniku władzy, to jesteś dręczony.

Nie najlepiej układa się panu współpraca z nową prezes SO w Krakowie.

W ogóle się nie układa. Bo prezes notorycznie łamie prawo. I nie mówię o tych bezprawnych wyborach do neo-KRS, gdy ze złamaniem konstytucji przerwano kadencję legalnych członków Rady i nielegalnie wybrano nowych. Mamy już kilka przypadków w Krakowie, gdy kolegium sądu, czyli jeden z organów, pyta o dane danej osoby, bo p.o. prezes chce tę osobę awansować, nie dostaje tych danych, poddaje się kandydaturę pod głosowanie, nie ma kworum, a stwierdza się, że głosowanie się odbyło. I najsłabszy kandydat, ale wierny pani sędzi, uzyskuje stanowisko. To zachowania skandaliczne. Ostatnio nawet usłyszeliśmy, „że już niedługo nam się skończy". Jeszcze nie wiemy co... ale wszyscy odebrali to jako groźbę. I jeszcze słyszymy na kolegium wypowiadane z uśmiechem sugestie, że właściwie pani p.o. prezes prokuratury się nie obawia. Co akurat można zrozumieć.

Ja bez braku kworum zostałem przeniesiony do innego wydziału SO w Krakowie. Ponieważ odmówiłem i złożyłem odwołanie, to do czasu jego rozpatrzenia powinienem pozostać w dotychczasowym wydziale. Wyraźnie mówi o tym ustawa o ustroju sądów powszechnych. Tymczasem p.o. prezes zmuszała mnie pismami do podejmowania czynności. Zmieniła mi zakres czynności ze złamaniem ustawy. Pouczono mnie o prawie do odwołania, na stronach internetowych pojawił się komunikat, że mam prawo odwołania do KRS, a potem nie przestrzegano ustawy. To niejedyna dolegliwość. Zwołano konferencję prasową, gdy byłem jeden dzień na urlopie wypoczynkowym, i ogłoszono, że składany jest wniosek do rzecznika dyscyplinarnego, że niby ja nie pracuję. Nikt już nie powiedział, że we wrześniu, gdy miałem sądzić w nowym wydziale, miałem dziewięć wokand i dziewięć posiedzeń w wydziale odwoławczym. Czyli 18 dni roboczych sądziłem, a jeszcze czytanie akt, uzasadnienie, tzw. poczta. W tzw. nowym wydziale w tym miesiącu nie miałem ani protokolanta, ani asystenta.

Prezes może jednak przenieść sędziego do innego wydziału.

Po kilkunastu latach pracy zmienia się wydział z naruszeniem prawa. Ustawa mówi, że musi być opinia kolegium i trzeba brać pod uwagę staż pracy. Najpierw przenosi się najmłodszych stażem. Nie dochowano tych wymogów. Neo-KRS, w której zasiada pani sędzia, koleżanka ministra Ziobry, umarza postępowanie. Nawet nie doręczono mi uzasadnienia. Gdy dostaję uchwałę, pomimo że według mnie narusza ona usp, podejmuję pracę w nowym wydziale. Gdy muszę wybrać tzw. zaległy urlop wypoczynkowy, pani sędzia też ma z tym problem. W wywiadzie w waszej TV widać, że to też jej się nie podoba. Nie ma świadomości, że PIP będzie ją rozliczać, gdy sędzia będzie miał niewykorzystany zaległy urlop.

Do gabinetu wrzucono mi akta z referatu koleżanki, która od prawie roku przebywała na zwolnieniu lekarskim ze względu na poważną chorobę.

To dlaczego pana spotkały konsekwencje?

Nie rozdzielono tych akt przez wiele miesięcy na ustne polecenie Dagmary Pawełczyk-Woickiej. Oświadczyła to na posiedzeniu kolegium sądu. Wiem już teraz, dlaczego te akta czekały. Tylko czy ktoś pomyślał o stronach, których sprawy leżały miesiącami bez nadawania biegu? Teraz ja muszę odpisywać na skargę na przewlekłość postępowania w sprawach, na które nie miałem wpływu. Robi się wszystko, by obrzydzić mi orzekanie. Ale co cię nie zabije...

Może byłoby łatwiej, gdyby stanął pan przed obliczem rzecznika dyscyplinarnego i wyjaśnił wszystko przed nim?

Dla mnie rzecznik wybrany przez ministra sprawiedliwości nie jest rzecznikiem sędziów. I nie zamierzam udawać, że jest inaczej. Nie będę odpowiadał na jego dziwaczne pisma, w których oczekuje ode mnie samooskarżenia się. Ale jakoś nie zaprasza mnie na przesłuchanie. Wiemy już, jak wyglądają te przesłuchania. Kamera w twarz, jakby słuchano jakiegoś przestępcy – świadka koronnego, bezprawnie usuwani są obrońcy. Obwinieni nie są prawidłowo pouczani. To farsa z wymiaru sprawiedliwości. I za co są postępowania? Za spotkania z młodzieżą, z obywatelami, zadawanie pytań prejudycjalnych do TSUE. Czy to mamy nazywać państwem prawa? Rzecznicy, nagradzani stanowiskami funkcyjnymi, płatnymi dodatkowo komisjami egzaminacyjnymi, robią to, czego oczekuje minister-prokurator generalny. Szykanują sędziów, którzy bronią wolnych sądów. Sytuacja jest anormalna. Obrońcy konstytucji są dręczeni za wierność prawu, a ci, którzy łamią prawo, zajęli się „wymierzaniem sprawiedliwości"... Znamy już z historii takie czasy.

Czuje się pan prześladowany?

W pewnym sensie tak. Ale nie ja jeden. Takich sędziów jest już wielu. Zawsze uczono mnie, że sędzia musi mieć odwagę i zabierać głos w publicznej debacie, która dotyczy wymiaru sprawiedliwości. Teraz za to grożą dyscyplinarki. W normalnej sytuacji można by było zaskarżyć to do Trybunału Konstytucyjnego. Ale teraz mamy tylko fasadę. Nadal trzech sędziów wybranych prawidłowo nie orzeka. O prezes nie będę nawet mówił. Zburzono ład konstytucyjny. A konstytucja gwarantuje odrębność władzy sądowniczej. My zaś mamy ciąg technologiczny. Rzeczników dyscyplinarnych wybiera MS-PG, polityk, szef partii, on wskazuje skład osobowy sądów dyscyplinarnych I instancji, a wybrana przez rządzących polityków neo-KRS, gdzie wszyscy prawie sędziowie mają jasne powiązania z ministrem, obsadza, według mnie nielegalnie, tzw. Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, która jest drugą instancją postępowania dyscyplinarnego. Będzie więc, jak chce minister. Zostają nam tylko sądy europejskie. Na szczęście jeszcze jesteśmy w Europie. Ale cel tego jest prosty: ma wywołać tzw. efekt mrożący, czyli zastraszyć pozostałych sędziów, by sądzone sprawy, ważne dla rządzących dzisiaj, kończyły się „odpowiednio". Na razie ogromna większość sędziów walczy i zachowuje się przyzwoicie. Ale już widzimy tych wszystkich funkcyjnych, po dyscyplinarkach, sfrustrowanych dotychczasowymi słabymi osiągnięciami, jak lgną do tej władzy, która daje im dodatki i zapewnia bezkarność. Czy nie mają świadomości, że „spisane będą czyny i rozmowy"?

Pojawiają się postępowania dyscyplinarne innych sędziów, równie niepokornych jak pan?

Nie jesteśmy słabi i się nie poddamy. Ale prawdziwa walka dopiero się zaczyna. Każdy sędzia, który jest szykanowany bezprawnie, nie zostaje sam. Mamy także ogromne wsparcie społeczeństwa, które już jasno widzi, w jaką stronę zmierzamy. To co, że masz firmę, to co, że nie pracujesz w administracji państwowej, to co, że uczciwie płacisz podatki. Jak obecna władza weźmie cię na cel, to tak cię „przetrałuje", że jutro możesz nie mieć niczego i być ścigany. Tylko niezależny od polityków, każdej opcji, sąd daje ci gwarancje ochrony twoich praw konstytucyjnych. Dlatego walczymy o wolne sądy dla obywatela, bo my świetnie znamy prawo i na wolnym rynku moglibyśmy dobrze funkcjonować. Ale wiąże nas przysięga: stać na straży prawa...i nikt nas z tego nie zwolnił.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Jak sędziowie z Krakowa przyjęli wynik procesu: sędzia i była prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beata Morawiec kontra Zbigniew Ziobro?

Waldemar Żurek: Dobrze. Wiemy, że to rozstrzygnięcie nieprawomocne. Jest jednak szansa, że sędziowie nie będą już lżeni przez polityków. To, co ostatnio mówią pod adresem sądów i sędziów, jest niedopuszczalne. Jeśli mamy mówić o poszanowaniu prawa, to obrażanie sędziów nie może mieć miejsca. Nie ma państwa prawa bez sędziów – czy się to komuś podoba czy nie. Podważanie naszego autorytetu przekłada się na kryzys demokracji. Nasi koledzy z innych krajów są zbulwersowani, gdy widzą antysądową kampanię. Kto potem uszanuje wyrok sędziego, który np. uniewinni członka rządzącej partii? Najpierw nas opluto, a teraz za unijne środki wysyła się nas do szkoły ojca Tadeusza, by poprawić nam wizerunek zszargany przez Polską Fundację Narodowa, która za środki publiczne walczyła z sędziami fałszywymi spotami i billboardami.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego