Dariusz Przywieczerski, mózg afery FOZZ wróci z USA

Sąd na Florydzie zgodził się na ekstradycję Dariusza Przywieczerskiego, skazanego w głośnej aferze.

Aktualizacja: 07.09.2018 08:52 Publikacja: 06.09.2018 19:33

Dariusz Przywieczerski zostanie przywieziony do kraju już w sobotę

Dariusz Przywieczerski zostanie przywieziony do kraju już w sobotę

Foto: Reporter

Po 13 latach od wyroku skazującego w aferze FOZZ Dariusz Przywieczerski – uznawany za mózg gigantycznych nadużyć – zostanie przekazany do Polski z USA, gdzie od lat przebywa. Amerykański sąd zgodził się na jego ekstradycję.

Według informacji „Rzeczpospolitej" Przywieczerski zostanie przywieziony do kraju już w sobotę, jednym z rejsowych samolotów, w obstawie policjantów z wydziału konwojowego KGP.

Ma do odbycia wyrok 2,5 roku więzienia.

Największa afera w III RP

Na tę decyzję polski wymiar sprawiedliwości czekał długo. Chociaż już w 2008 r. policji udało się ustalić, że Przywieczerski ukrywa się w USA – znany był jego adres, a nawet numer telefonu – to niewiele z tego wynikało.

Dotąd strona amerykańska nie chciała wydać poszukiwanego, a proces ekstradycyjny ciągnął się latami. Wreszcie jest pozytywna decyzja (pierwszy podał tę informację portal TVP Info). „W związku z niezakończoną procedurą ekstradycyjną Ministerstwo Sprawiedliwości może obecnie potwierdzić tylko, że amerykański sąd na Florydzie wydał zgodę na ekstradycję skazanego za udział w aferze FOZZ Dariusza P." – odpowiedziały „Rzeczpospolitej" służby prasowe ministerstwa.

Afera Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego jest określana jako największa afera w III RP.

Dariusz Przywieczerski był poszukiwany od 2005 r., czyli od czasu kiedy Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok na winnych nadużyć w FOZZ. Przywieczerskiego skazał na 3,5 roku pozbawienia wolności (sąd apelacyjny zmniejszył mu karę do 2,5 roku), uznając, że wyprowadził z Funduszu około 1,5 mln dol.

Podczas kiedy inni skazani – w tym były dyrektor FOZZ Grzegorz Żemek – trafili za kraty, Przywieczerski uniknął odsiadki. Przezornie nie stawił się na ogłoszeniu wyroku (miał tego dnia być u lekarza) i wkrótce przepadł. Sąd wydał za nim list gończy i unieważnił mu paszport, ale biznesmenowi udało się uciec za granicę.

Najpierw – jak wynikało z policyjnych ustaleń – na Białoruś, a później – za ocean, gdzie przez lata wiódł spokojne życie, prowadząc interesy.

Na trop Przywieczerskiego wpadł wiosną 2006 r. Interpol – ustalił, gdzie mieszka w USA i czym się tam zajmuje (prowadził m.in. hurtownię gwoździ).

Jednak wtedy stronie polskiej nie udało się uzyskać decyzji o ekstradycji.

Wróci w kajdankach

Dopiero teraz sąd na Florydzie zgodził się go wydać Polsce. Przywieczerski został zatrzymany na Florydzie przez tamtejszą policję i osadzony w areszcie w Chicago.

– W czwartek zostanie przekazany policjantom z wydziału konwojowego KGP, którzy już są w USA. Planuje się, że do Polski ma przylecieć w sobotę, rejsowym samolotem LOT – twierdzi nasz rozmówca ze służb. – Będzie go konwojowało dwóch policjantów. To nie jest skazany w typie gangstera, więc taką ochronę uznano za wystarczającą – dodaje.

Jak przez kolejne lata, aż do obecnej decyzji o wyrażeniu zgody na ekstradycję, wyglądała wymiana korespondencji pomiędzy strona polską a amerykańską – resort sprawiedliwości nie ujawnia. Jak i tego, co przesądziło o wydaniu zgody. Z odpowiedzi MS wynika, że formalnie procedura ekstradycyjna jest niezakończona. Czy skazany się odwołał? – Na miejsce posłano policjantów, sprawa najwyraźniej jest przesądzona – mówi nam rozmówca ze służb.

Roztrwonione miliony

FOZZ został utworzony w 1989 r., a jego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie. Grzegorz Żemek – z zawodu ekonomista, były współpracownik WSI o pseudonimie Dik (przyznał się do tego na procesie) – został dyrektorem Funduszu. Jednak zamiast wykupu długów w FOZZ doszło do gigantycznych nadużyć, trwonienia i zagarnięcia publicznych pieniędzy. Aferę wykryła NIK, w grudniu 1990 r. w atmosferze skandalu Fundusz został zlikwidowany. Po długotrwałym śledztwie prokuratura oskarżyła Żemka, Przywieczerskiego i jego współpracowników o wielomilionową niegospodarność i przywłaszczenie publicznych środków. Proces był spektakularny, a oskarżonych udało się skazać w dużej mierze dlatego, że mordercze tempo narzucił wówczas przewodniczący składu, sędzia Andrzej Kryże (późniejszy wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS), nie chcąc dopuścić, by część zarzutów się przedawniła.

W 2005 r. sąd skazał Żemka na 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny, jego zastępczynię Janinę Chim – na 6 lat i 500 tys. zł grzywny. Dariusza Przywieczerskiego – na 3,5 roku. Pozostali dostali niższe wyroki.

Rok później sąd apelacyjny kary złagodził (Żemkowi do 8 lat, Chim do 5 lat, obniżając im również radykalnie grzywny).

Wyrok dla Przywieczerskiego zmniejszył do 2,5 roku.

Według sądu na skutek nadużyć w FOZZ w latach 1989–1990 Polska straciła co najmniej 134 mln zł – prokuratura oceniała, że 350 mln zł. Późniejsze szacunki mówią, że w rzeczywistości straty były dużo większe i mogły sięgać ponad miliarda dolarów publicznych środków przeznaczonych na spłatę długu zagranicznego.

Żemek jest już na wolności, wyszedł w 2013 r., kiedy został przedterminowo zwolniony.

Po 13 latach od wyroku skazującego w aferze FOZZ Dariusz Przywieczerski – uznawany za mózg gigantycznych nadużyć – zostanie przekazany do Polski z USA, gdzie od lat przebywa. Amerykański sąd zgodził się na jego ekstradycję.

Według informacji „Rzeczpospolitej" Przywieczerski zostanie przywieziony do kraju już w sobotę, jednym z rejsowych samolotów, w obstawie policjantów z wydziału konwojowego KGP.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?