Oskarżono podpalacza z Marszu Niepodległości

W sądzie jest już akt oskarżenia przeciwko 37-letniemu Piotrowi K, który 11 listopada ubiegłego roku podczas Marszu Niepodległości podpalił racą mieszkanie w al. 3 Maja w Warszawie.

Aktualizacja: 02.05.2021 11:00 Publikacja: 02.05.2021 10:16

Policjantom udało się wpaść na trop Piotra K. dzięki m.in. nagraniom z monitoringu. W czasie Marszu

Policjantom udało się wpaść na trop Piotra K. dzięki m.in. nagraniom z monitoringu. W czasie Marszu Niepodległości był ubrany w charakterystyczną kurtkę.

Foto: materiały policji

Odpowie on za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Nagrał go monitoring

Podczas Marszu Niepodległości, który przechodził w ub. roku przez Warszawę, grupa demonstrantów rzucała racami i świecami dymnymi w blok znajdujący się przy Alei 3 maja.

Na jednym z balkonów w budynku wisiała flaga LGBTQI i baner Strajku Kobiet. Jeden z demonstrantów nie trafił tam, gdzie chciał, zniszczył natomiast elewację lokalu, drzwi balkonowe i próg lokalu zajmowanego przez artystę Stefana Okołowicza, który miał tam swoją pracownię.

Jak podaje PAP rzeczoznawca ocenił, że straty na szkodę Okołowicza oraz Spółdzielni Mieszkaniowej Domy Spółdzielcze wyniosły 4 296,95 zł.

Biegły z zakresu pożarnictwa potwierdził, że w mieszkaniu doszło do pożaru na skutek podpalenia racą. Jego zdaniem pożar zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów.

Prokuratura Rejonowa Śródmieście-Północ w Warszawie uznała, że Piotr K. czyn ten popełnił "publicznie, bez powodu, okazując rażące lekceważenie porządku prawnego".

Na początku postępowania zostały zabezpieczone nagrania z monitoringu miejskiego, a także nagrania umieszczane na Facebooku przez uczestników Marszu Niepodległości oraz osób, które widziały przechodzącą przez Most Poniatowskiego demonstrację z okolicznych budynków.

Policja przesłuchała Stefana Okołowicza i naocznych świadków. Dzień po Marszu Niepodległości warszawska policja umieściła zdjęcia i komunikat o poszukiwaniu uczestników, którzy mieli rzucać racją.

-Wizerunki osób mających związek z tym przestępstwem zarejestrowały kamery. Każdy, kto rozpoznaje widocznych na zdjęciach mężczyzn proszony jest o kontakt telefoniczny lub osobisty z policjantami prowadzącymi sprawę – informowała stołeczna policja.

Zatrzymany w ostatniej chwili

Dzień później w Białymstoku zatrzymano w tej sprawie 36-letniego mężczyznę. To był Piotr K. Funkcjonariusze ustalili tożsamość 36-latka m.in. dzięki nagraniom monitoringu", sprawca był ubrany w charakterystyczną czerwoną kurtkę.

- Zatrzymanie miało miejsce w ostatniej chwili, gdyż 36-latek szykował się do wyjazdu z kraju. Jego samochód był przygotowany do drogi, rzeczy spakowane i włożone do auta - przekazywała stołeczna policja. W jego samochodzie i mieszkaniu podejrzanego zabezpieczono dwa telefony i laptop, których zawartość została przeanalizowana.

Policjanci przejęli także dwie flary ręczne, racę "Fontanna", petardy i gaz pieprzowy. Jak podawała policja podejrzany jest powiązany ze środowiskiem pseudokibiców.

W przeszłości był notowany między innymi w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, udziałami w bójkach oraz niszczeniu mienia.

Piotr K. był także w posiadaniu licznych materiałów kibicowskich - 23 szalików z logo Jagiellonii Białystok, po jednym szaliku - Ruchu Chorzów i Wisły Kraków, trzech szalików z napisem "Polska" i nerki z logo "Wielka Polska".

Rzucali w „kolorową szmatę"

Mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru.

Jak podaje PAP śledczy ustalili, że po Marszu Niepodległości Piotr K. wrócił do rodzinnego Białegostoku, a gdy dowiedział się, że jest typowany przez policję jako sprawca pożaru, szykował się do wyjazdu do Brukseli, gdzie prowadził firmę i pracował.

Mężczyzna poprosił matkę, by wyrzuciła kurtkę, w której był na manifestacji w Warszawie. Piotr K. nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, z których wynikało, że raca, od której zapaliło się mieszkanie w Al. 3 Maja nie była rzucona przez oskarżonego, tylko "kogoś kto stał za jego plecami".

Sam w czasie przesłuchań zapewniał, że „jego raca odbiła się od kamienicy i spadła na ziemię".

Prokuratorzy w charakterze świadków przesłuchali też znajomych Piotra K., którzy 11 listopada 2020 roku byli z nim w Warszawie na Marszu Niepodległości.

Oni, podobnie jak oskarżony utrzymywali, że do pożaru przyczynił się "człowiek w ciemnej odzieży". Przyznali też, że rzucali racami, ale ich celem nie było zniszczenie cudzego mienia, tylko „kolorowej szmaty". Piotrowi K. grozi teraz do ośmiu lat więzienia.

Odpowie on za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Nagrał go monitoring

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii