Wiele osób obawia się stosowania insuliny. Ja jestem do niej przyzwyczajony, gdyż podaję ją sobie już od 37 lat, odkąd zachorowałem na cukrzycę typu 1. Obecnie stosowane insuliny są znacznie lepsze od tych, które były przed laty: wygodniejsze i bezpieczniejsze.
Od niedawna podaję sobie wieczorem analog insuliny długodziałającej: to dla mnie ogromna zmiana. Przede wszystkim doświadczam mniej epizodów hipoglikemicznych. Wcześniej zdarzały się one dosyć często – szczególnie w nocy – mimo stosowania prawidłowych dawek leku.
Hipoglikemia w nocy jest bardzo nieprzyjemna: budziłem się i nie mogłem się zorientować, gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Czułem się niepewnie. Nie miałem siły, żeby się ruszyć, wstać czy poprosić kogoś o pomoc. Straszne uczucie. Przy łóżku zawsze miałem jakiś słodki napój – to najszybciej podnosi poziom cukru przy niedocukrzeniu – ale nie miałem siły sam go wziąć czy nawet zawołać żony, żeby mi pomogła. Byłem przerażony i zdenerwowany, zdarzało się, że zachowywałem się głośno, nawet może trochę agresywnie.
W czasie hipoglikemii jest problem, by wstać, coś powiedzieć, o coś poprosić. Najczęściej niedocukrzenia zdarzały mi się nad ranem, gdy fizjologicznie poziom cukru się obniża.
Odkąd podaję sobie wieczorem analog insuliny długodziałającej, problem hipoglikemii nocnych właściwie się skończył. Owszem, budzę się jeszcze czasem w nocy i mierzę poziom cukru, sprawdzając, czy przyczyną obudzenia nie była hipoglikemia, jednak wszystko jest w porządku. Oczywiście, zawsze muszę zwracać uwagę na to, co jem, jeśli jednak stosuję się do zasad: insulina krótkodziałająca przed posiłkiem w ciągu dnia, a wieczorem analog długodziałającej, to do rana nic nie powinno mi się przydarzyć.