Nonsensowne pozwy w USA

Możemy się śmiać z przyczyn wszczęcia procesu, ale pozwanym, których wyrok dotyczy, wcale nie jest do śmiechu. Najlepsze przykłady pochodzą z USA – pisze prawnik Aleksander Tobolewski.

Aktualizacja: 26.12.2015 22:25 Publikacja: 26.12.2015 01:00

Foto: 123RF

Dużo się ostatnio w Polsce pisze i słyszy o wyższości procesu karnego, w którym sędzia ma na sobie cały ciężar ustalenia prawdy materialnej, nad procesem kontradyktoryjnym, w którym jest to zadaniem prokuratury. W postępowaniu cywilnym kontradyktoryjność istnieje, przynajmniej w teorii, od dawna.

Na zachodzie Europy i w Ameryce Północnej nie ma takiego problemu. Tam wszystkie procesy karne są kontradyktoryjne i to prokurator oskarża i musi udowodnić winę. Skład sędziowski nie wyręcza stron. Pisałem już o absurdalnych procesach cywilnych, które w mojej ocenie nigdy nie powinny ujrzeć sędziego, ale zdarza się, że niedorzeczne procesy, nie tylko w Polsce, z całą powagą są prowadzone i wyrokowane. Często poprzez wyrok zaoczny (ex parte). Możemy się śmiać z przyczyn wszczęcia procesu, ale pozwanym, których wyrok dotyczy, wcale nie jest do śmiechu. Najlepsze przykłady pochodzą z USA.

Pieniactwo nie szkodzi

W sądzie w Seattle został złożony 36-stronicowy pozew z żądaniem zasądzenia 500 tys. dol. od sąsiada, którego pies Caspar „spowodował głębokie emocjonalne udręczenie" powoda. W skrócie: gdy pies Caspar szczekał, nawet za podwójną szybą, to odgłos jego szczekania miał siłę 128 decybeli. A ponieważ szczekał często i „złośliwie", to pozbawiał tym powoda spokoju, do którego miał pełne prawo w swoim domu. 128 decybeli to siła głosu większa niż huk pioruna i tylko trochę cichsza niż huk powodowany przez startujący wojskowy odrzutowiec. Pozwany uznał to absurdalne żądanie za dowcip sąsiada i nie pofatygował się do sądu. Otrzeźwiał dopiero, gdy dostał wyrok wydany zaocznie, nakazujący zapłacenie sąsiadowi pół miliona dolarów. I teraz musi płacić wysokie wynagrodzenie adwokatowi, aby wyrok ten unieważnić i pozew oddalić.

Większość pozwów, które na całej reszcie globu ziemskiego uznano by nie za pieniactwo, ale rezultat choroby umysłowej, w USA jest wnoszona bez oporów. Tam wysokość wpisu nie zależy od wysokości żądania, więc pozew o miliard dolarów jest tak samo kosztowny jak o kwotę bez większości zer. Na marginesie, jest to przejaw demokratycznego i powszechnego dostępu do wymiaru sprawiedliwości. W Montrealu koszt znaczków sądowych za pozew jest uzależniony od wysokości żądania. Oznacza to, że osoba, która może mieć pełne prawa do np. wysokiego odszkodowania, nie może złożyć pozwu, jeśli nie ma wystarczających funduszy na opłacenie wpisu.

Wykorzystując takie przepisy, w USA wniesiono sprawę o odszkodowanie w wysokości 10 trylionów dolarów za podłej jakości jedzenie w więzieniu. Nikt nie twierdzi, że w więzieniu ma być złe jedzenie, ale nawet gdyby na śniadanie, obiad i kolację serwowano posiłki przygotowane przez szefów kuchni z trzema gwiazdkami Michelina, to też nie kosztowałyby one trylionów dolarów.

W USA kwoty, o jakie wytacza się śmieszne pozwy, zwykle nie mają nic wspólnego z poniesionymi stratami. Za wylanie przez hostessę w samolocie kawy na kolana można wytoczyć powództwo o 500 dolarów za zniszczony garnitur lub wystąpić o 5 mln za szkody moralne. Można przy tym opowiadać o psychicznych pourazowych zahamowaniach, które nie pozwalają powodowi latać samolotami ze względu na strach przed następnym podobnym zdarzeniem. A idąc na całość, dlaczego dodatkowo nie podkreślić, że od momentu tego zdarzenia powód nabrał wstrętu do kawy, której był koneserem i którą pijał do każdego śniadania, i zażądać 10 milionów? Możliwości są limitowane tylko wyobraźnią pozywającego.

W głowie się nie mieści

Część pozwów, o których dowiadujemy się z mediów, jest dla Europejczyka nie do pojęcia. Bo jak nazwać inaczej niż hucpą (bezczelność i arogancja) proces wytoczony okręgowemu pracodawcy policjantów (w USA organizacja policji jest bardziej skomplikowana niż w większości państw) przez uzbrojonego bandytę, postrzelonego przez policję podczas rabowania banku? Napastnik podczas ucieczki odwrócił się i chciał strzelać do goniących go policjantów. Wówczas jeden z nich postrzelił złodzieja dwukrotnie. Bandyta dostał 17 lat odsiadki. Z więzienia bez wahania wystąpił z pozwem o 6,3 mln dol. za wydatki na rachunki medyczne i szkody moralne, jakie poniósł. Nie wiem, czy w Polsce proces o meritum sprawy by się odbył. W większości stanów USA podchodzi się do takich żądań z pełną powagą i szacunkiem. Panuje, nie zawsze słuszne, moim zdaniem, przekonanie o dość wysokim poziomie amerykańskiej kultury prawnej wynikającej z wysokiego prestiżu prawa. W dniu pisania niniejszego felietonu proces ten w USA jeszcze się nie odbył.

Następny przykład to bandyta, który podczas napadu na pizzerię został obezwładniony przez pracowników i oszołomiony policyjnym pistoletem elektrycznym. Za przestępstwo odsiaduje spokojnie 15-letni wyrok. Ponieważ jednak najwyraźniej się nudzi (to chyba też powód do wytoczenia procesu?), wystąpił do sądu z żądaniem odszkodowania w wysokości 250 tys. dol., twierdząc, że interwencja pracowników pizzerii i policji była niepotrzebna. Natomiast fakt, że potrzeba było aż pięciu pracowników pizzerii i dwóch policjantów, by go obezwładnić, prawdopodobnie nie miał dla niego żadnego znaczenia.

Co ciekawe, prawo amerykańskie pochodzi w prostej linii od prawa angielskiego. O nonsensownych pozwach z Wielkiej Brytanii nie ma jednak doniesień (mimo że na pewno – jak wszędzie na świecie – są). Ot, co kraj, to obyczaj.

Autor jest adwokatem, od 34 lat prowadzi kancelarię w Montrealu

Dużo się ostatnio w Polsce pisze i słyszy o wyższości procesu karnego, w którym sędzia ma na sobie cały ciężar ustalenia prawdy materialnej, nad procesem kontradyktoryjnym, w którym jest to zadaniem prokuratury. W postępowaniu cywilnym kontradyktoryjność istnieje, przynajmniej w teorii, od dawna.

Na zachodzie Europy i w Ameryce Północnej nie ma takiego problemu. Tam wszystkie procesy karne są kontradyktoryjne i to prokurator oskarża i musi udowodnić winę. Skład sędziowski nie wyręcza stron. Pisałem już o absurdalnych procesach cywilnych, które w mojej ocenie nigdy nie powinny ujrzeć sędziego, ale zdarza się, że niedorzeczne procesy, nie tylko w Polsce, z całą powagą są prowadzone i wyrokowane. Często poprzez wyrok zaoczny (ex parte). Możemy się śmiać z przyczyn wszczęcia procesu, ale pozwanym, których wyrok dotyczy, wcale nie jest do śmiechu. Najlepsze przykłady pochodzą z USA.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie