Od pośpiechu ważniejsze myślenie...
By poprzeć ten wniosek przykładami, warto przypomnieć „najszybsze" ustawy ostatniej kadencji. Ustawa o Sądzie Najwyższym była dziewięciokrotnie nowelizowana, zaś siódma nowelizacja tej ustawy zajęła posłom i senatorom ledwie jeden dzień. Wielokrotne nowelizacje ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, o statusie sędziów TK, przepisów wprowadzających ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz ich kolejne nowelizacje przyspieszane były po to, by dokonane na ich podstawie czynności nie mogły zostać zakwestionowane we właściwej procedurze bądź by nie można było uchylić ich konsekwencji prawnych.
Projekt prawa o ustroju sądów powszechnych był procedowany w Senacie ponad dobę. Niewiele dłużej rojąca się od błędów nowelizacja kodeksu karnego, prawdopodobnie dla uniknięcia całkowitej kompromitacji skierowana do TK. W przypadku ustawy o Radzie Mediów Narodowych senatorowie informowali opinię publiczną, że otrzymali projekt dwie godziny przed głosowaniem.
Konsekwencje tej „legislacyjnej naddźwiękowości" bywały opłakane. Całkowita destrukcja systemu scentralizowanej kontroli konstytucyjnej, spowolnienie i osłabienie systemu sądownictwa powszechnego i Sądu Najwyższego. Opłakana w skutkach „reforma" oświaty polegająca na likwidacji gimnazjów w celu powrócenia do struktury znanej z czasów komunistycznych, w efekcie której widzimy przepełnione szkoły i przemęczone, uczące się po nocach dzieci. Błyskawiczne uchwalona dla deweloperów ustawa umożliwiająca niekontrolowaną wycinkę drzew czy bezmyślna nowelizacja ustawy o IPN, w efekcie której powstał bezsensowny kryzys z Izraelem. Gdyby proces legislacyjny przebiegał trochę wolniej, mielibyśmy kontrolę konstytucyjności prawa, lepsze sądownictwo, edukację, więcej lasów i lepsze stosunki dyplomatyczne. W procesie legislacyjnym bowiem myślenie jest ważniejsze od pospiechu, tak potrzebnego przy łapaniu pcheł.
...i unikanie awantur
Niedoceniany i postponowany przez lata przez opozycję Senat aktualnie może stać się źródłem odnowy polskiego parlamentaryzmu. Wykorzystanie tej możliwości wymaga jednak wypracowania długoterminowej strategii działania, opartej na koncepcji aktywizacji Senatu w procesie legislacyjnym. W szczególności zaś rewitalizacji senackiej inicjatywy ustawodawczej w obszarach ważnych społecznie, jednak ignorowanych przez parlamentarną większość.
Prawo inicjowania przez Senat procesu legislacyjnego umożliwia przygotowywanie i przedstawianie projektów aktów normatywnych w obszarach wymagających pilnych działań legislacyjnych. Korzystając z tego uprawnienia Senat może zmieniać zdeprecjonowane w ostatniej kadencji standardy parlamentarne. Oddziaływać na opinię publiczną, a także wpływać na sposób postępowania rządzącej większości. To proces trudny i czasochłonny, jednak stwarzający szansę na skuteczność. To rola ważna, której nie powinno się lekceważyć.
W perspektywie funkcjonowania Senatu niezwykle istotną funkcję pełni jego marszałek. Nie tylko kieruje pracami Senatu i przewodniczy obradom. Ma wpływ na komisje senackie i sposób ich pracy. Jest gwarantem swobody wypowiedzi, strażnikiem przestrzegania zasad debaty parlamentarnej, wpływającym także na jej merytoryczną zawartość. Dysponuje możliwościami korzystania z instytucji wysłuchania publicznego, opinii ekspertów. Możliwością kształtowania przy wykorzystaniu tych instrumentów zasad działania parlamentu. Wykorzystując dostęp do mediów, może kształtować społeczny odbiór parlamentu, w tym wskazywać, w jakim stopniu sposób działania parlamentu wpływa na jakość prawa. W perspektywie szerszej to szansa stworzenia przeciwwagi dla skompromitowanej telewizji publicznej. Ukazania opinii publicznej ważnych społecznie projektów i pokazywania alternatywnych koncepcji do prawa przepychanego „kolanem" przez Sejm.