Niezależnie od tego, kiedy zapadł wyrok będący przedmiotem nadzwyczajnej kontroli Sądu Najwyższego i czy skarga nadzwyczajna została wniesiona po upływie terminów gwarantowanych przez ustawę o Sądzie Najwyższym, ustawodawca umożliwił podważenie praktycznie każdego wyroku. Niestety te przepisy wzbudzają istotne wątpliwości interpretacyjne.
Szacuje się, że skarga nadzwyczajna otworzyła drogę do zaskarżenia nawet 180 mln orzeczeń sądowych (źródło: „Rzeczpospolita"). W przepisach ustawy z 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (dalej jako ustawa o SN ) wprowadzono co prawda kilka rozwiązań prawnych mających na celu ograniczenie tego procederu, jak się jednak okazuje – nie do końca skutecznie.
Zabrakło precyzji
Skargę nadzwyczajną wnosi się w terminie pięciu lat od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia, a jeśli została wniesiona kasacja lub skarga kasacyjna – w terminie roku od ich rozpoznania (art. 89 ust. 3 ustawy o SN), przy czym ustawodawca nie sprecyzował, czy termin roczny dotyczy również orzeczenia SN o odmowie przyjęcia skargi kasacyjnej do rozpoznania.
Ponadto, w ciągu trzech lat od dnia wejścia w życie ustawy, tj. do 3 kwietnia 2021 r., skarga nadzwyczajna może być wniesiona od wszystkich prawomocnych orzeczeń (z wyjątkami wynikającymi z art. 90 ustawy o SN), które uprawomocniły się po 17 października 1997 r. (art. 115 § 1 ustawy o SN).
Rozwiązania te określają formalne wymagania stawiane skardze nadzwyczajnej i – podobnie jak pozostałe środki zaskarżenia – mają gwarantować stałość rozstrzygnięć sądowych.Pozwalają też wyeliminować trudności praktyczne, wynikające np. z niemożliwości uzyskania uzasadnienia wyroku wydanego po upływie terminów wymaganych na archiwizowanie akt sprawy.