„Głos Wielkopolski", który bliżej zbadał sprawę, informuje, że prawdopodobnie błędnie odczytali numer mieszkania, weszli pod 43, a przestępca mieszkał pod 45. „Weszli" jest tu zresztą słowem mylącym, gdyż zniszczyli drzwi i wrzucili granat hukowy, który zdemolował mieszkanie Bogu ducha winnych sąsiadów. Ranił też mężczyznę; kobieta nie doznała obrażeń, ale psychiczne mogą się jeszcze ujawnić. Strach pomyśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby w mieszkaniu było niemowlę czy osoba ze słabym sercem.

Mogę zrozumieć, że takie środki są niezbędne, jeśli np. za drzwiami terrorysta grozi użyciem broni, ale to najwyraźniej nie ten przypadek. Nieszczęsna pomyłka może się zdarzyć, ale nie wtedy, kiedy mają być użyte tak radykalne środki. Poza tym to nie pierwszy taki eksces. Piotr D., do którego mieszkania na warszawskich Bielanach wpadli swego czasu przez pomyłkę białostoccy antyterroryści, wykonując polecenie zatrzymania groźnego przestępcy ze Wschodu, tak to przed sądem opisał: „Usłyszałem: »Policja, otwierać!«, otworzyłem drzwi i zobaczyłem kogoś w kominiarce, a gdy odwróciłem się, chcąc przejść w głąb mieszkania, dostałem kopniaka, tak że znalazłem się przy oknie". Prawnicy policji mówili, że ponoć światek kryminalny już na zawołanie „policja" „pada na ziemię". Nie przekonali sędzi, która powiedziała, że nawet gdyby policja miała podstawy do użycia przymusu (a nie miała), to kopnięcie w plecy nie mieści się w dopuszczalnych środkach.

Właśnie, dopuszczalne środki – to kluczowe zagadnienie. Osobiście uważam, że takie przypadki (pomijając zupełne pomyłki) to skutek braku respektu dla obywatela i jego praw chyba nazbyt wielu funkcjonariuszy. Może nawet przyzwolenia przełożonych na ich brutalność, na niedopuszczalne szafowanie siłą władzy. Należy się przy tej okazji rozprawić z argumentem, że twardość funkcjonariuszy ma im zapewnić bezpieczeństwo. Ich bezpieczeństwo, owszem, jest ważne, ale nie mogą ryzyka walki z przestępcami przerzucać na obywateli. Po to wybrali służbę, po to noszą mundury i broń, po to są szkoleni i mają ekstraapanaże, żeby ryzykowali raczej swoje zdrowie czy życie, a nie zdrowie i życie obywateli.