Sędziowie nie mogą milczeć

Wymierzanie sprawiedliwości to nie polityka.

Aktualizacja: 25.07.2017 07:59 Publikacja: 24.07.2017 18:04

Sędziowie nie mogą milczeć

Foto: Rzeczpospolita, Marta Bogacz Marta Bogacz

Jest lipiec. Upałów brak. Mimo to przez Polskę przetacza się gorąca fala protestów i demonstracji związanych z procedowaną „reformą" wymiaru sprawiedliwości, przede wszystkim zaś w obronie zagrożonego Sądu Najwyższego. W Sejmie posłowie, pod Sejmem i Pałacem Prezydenckim przedstawiciele organizacji pozarządowych i zwykli obywatele obawiający się o stan polskiej demokracji. Przed sądami – rzecz bez precedensu – w obronie Sądu Najwyższego i niezależności sądów stają ramię przy ramieniu sędziowie, adwokaci, radcy prawni, przedstawiciele innych zawodów prawniczych, artyści, przedstawiciele ruchów społecznych i obywatele poszczególnych miast. Bronią wolności wymiaru sprawiedliwości przed wpływami politycznymi.

Ustawy dotyczące sądownictwa zmieniane były w ciągu ostatnich lat wielokrotnie. Niekiedy zmiany były kosmetyczne, innym razem systemowe. Nigdy jednak nie wywoływały tak silnych emocji. Nigdy nie próbowały kwestionować podstaw polskiej demokracji, przede wszystkim trójpodziału władzy, a do tego sprowadzają się projekty rzekomych reform sądownictwa.

Liczą się fakty i dowody

Sędziowie nie są politykami. Nie sympatyzują z żadną partią polityczną. Swoje poglądy polityczne ujawniają w jedyny dozwolony prawem sposób – przy urnach wyborczych. Ślubowanie sędziowskie zobowiązuje ich do wymierzania sprawiedliwości bezstronnie według swojego sumienia, zgodnie z przepisami prawa. Raz złożone, zobowiązuje na całe życie. Nie można go naginać do aktualnych warunków politycznych. Dla sędziego w sali sądowej nie ma znaczenia, jaką opcję polityczną reprezentuje strona i jakie ma poglądy. Liczą się fakty i dowody. To na tej podstawie sędzia formułuje orzeczenie, kierując się wyłącznie przepisami prawa.

Taki model sprawowania wymiaru sprawiedliwości siłą rzeczy jest niewygodny dla tych, którzy chcą mieć wpływ na wyroki w poszczególnych sprawach. Mieć kontrolę. Pod pretekstem reformy wymiaru sprawiedliwości, w pośpiechu i arbitralnie wprowadza się rozwiązania prawne, które w sposób oczywisty zagrażają niezależności sądów i niezawisłości sędziów.

Jako jeden z argumentów uzasadniających proponowane zmiany w sądownictwie przytacza się przykład byłego prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku – tzw. prezesa na telefon, który udzielał rzekomemu przedstawicielowi Kancelarii Premiera informacji o konkretnej sprawie. Jakimż to sposobem wprowadzenie arbitralnego powoływania i odwoływania prezesów sądów i sędziów funkcyjnych, motywacyjny system dodatków mają wyeliminować takie zagrożenia? Śmiem twierdzić, że proponowane rozwiązania mogą tylko wzmocnić tego rodzaju patologię. Instrumenty oddziaływania na sędziów funkcyjnych staną się przy tym narzędziem ich kontrolowania. A jeżeli któryś prezes będzie nieposłuszny, zawsze będzie można go wymienić.

W dyskusji publicznej padają argumenty o „nadzwyczajnej kaście", staniu sędziów ponad prawem, przykłady (zdaniem osób je przytaczających) niesłusznych orzeczeń – konkretne lub ogólnikowe. Sędziowie nie są nieomylni. Zdarzają się błędy orzecznicze. Mogą być one jednak korygowane wyłącznie w dozwolony prawem sposób – w trybie odwołania do sądu wyższej instancji.

Partykularne interesy

Pragnę podkreślić z całą stanowczością – wydawanie wyroków to nie władza. To odpowiedzialność. To służba obywatelom. Każdej osobie, która przychodzi do sądu po sprawiedliwość. Nie ma stron równych i równiejszych. Wszystkie są równe wobec prawa i konstytucji.

Przedstawiciele rządu mówią o konieczności zreformowania wymiaru sprawiedliwości, „dokończenia reform". Jakich? Czy upolitycznienie sądów, poddanie ich łasce i niełasce polityków rzeczywiście przyczyni się do przyspieszenia postępowań, wydawania bardziej trafnych rozstrzygnięć? Jestem przekonana, że nie. Proponowane rozwiązania mają służyć tylko i wyłącznie kontroli.

Sędziowie jak nikt inny chcą reformy wymiaru sprawiedliwości. Zdajemy sobie sprawę, że procedury wymagają usprawnienia, niezbędne jest ograniczenie kognicji, popularyzacja alternatywnych środków rozwiązywania sporów. Wszystkie te postulaty były poruszane podczas Kongresu Prawników Polskich, który odbył się w Katowicach 22 maja. Przedstawiciele władzy wykonawczej nie byli jednak zainteresowani merytorycznymi pracami Kongresu i pomysłami na usprawnienie wymiaru sprawiedliwości. Po wygłoszeniu swoich wystąpień opuścili obrady. Jednoznacznie odcięli się od współpracy ze środowiskami prawniczymi w celu poprawy funkcjonowania sądów. A współpraca ta jest niezbędna, by prawdziwa reforma doszła do skutku i była udana.

Jestem dzieckiem komunizmu. Pamiętam atmosferę lat 80., pamiętam również retorykę tamtych czasów. Dlatego tym bardziej doceniam wolności, jakie wywalczyli nasi rodzice. Dla nas i dla naszych dzieci. Demokratyczne państwo prawa, trójpodział władzy, wolność słowa. Wartości te, w cywilizacji zachodniej ugruntowane od pokoleń, w Polsce są zjawiskiem stosunkowo nowym. Tym bardziej szokujące jest, że już po niespełna dwudziestu latach kwestionuje się ich zasadność w imię partykularnych interesów.

Proponowane rozwiązania prawne w zakresie ustroju sądów, Krajowej Rady Sądownictwa i przede wszystkim Sądu Najwyższego rażąco naruszają konstytucję.

Dlatego sędziowie nie mogą dłużej milczeć, jeżeli chcą pozostać wierni złożonemu ślubowaniu.

Obywatele stają dziś obok sędziów – na straży prawa i w obronie konstytucji. To daje do myślenia.

Autorka jest sędzią Sądu Rejonowego w Gdańsku, członkinią Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.

Jest lipiec. Upałów brak. Mimo to przez Polskę przetacza się gorąca fala protestów i demonstracji związanych z procedowaną „reformą" wymiaru sprawiedliwości, przede wszystkim zaś w obronie zagrożonego Sądu Najwyższego. W Sejmie posłowie, pod Sejmem i Pałacem Prezydenckim przedstawiciele organizacji pozarządowych i zwykli obywatele obawiający się o stan polskiej demokracji. Przed sądami – rzecz bez precedensu – w obronie Sądu Najwyższego i niezależności sądów stają ramię przy ramieniu sędziowie, adwokaci, radcy prawni, przedstawiciele innych zawodów prawniczych, artyści, przedstawiciele ruchów społecznych i obywatele poszczególnych miast. Bronią wolności wymiaru sprawiedliwości przed wpływami politycznymi.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją