Niedawna zapowiedź wyeliminowania immunitetów sędziowskiego i prokuratorskiego musi budzić głęboką refleksję. Wybrzmiała publicznie, gdy każdego dnia obserwujemy przypadki używania rozmaitych form nacisku na sędziów i prokuratorów przez przedstawicieli władzy wykonawczej. Niezależność sędziów i prokuratorów przestała być cnotą i stała się niewybaczalną wadą. Trudno pozbyć się wrażenia, że spolegliwi wobec oczekiwań władzy sędziowie i prokuratorzy mogą liczyć na przychylność i awanse, niepokorni zaś na bezwzględną surowość. Utwierdza w tym przekonaniu kampania zohydzająca sądy, prowadzona za publiczne pieniądze, niedawno ujawniona przez media tzw. afera hejterska przy udziale urzędników i kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, członków neo-KRS i sędziów Izby Dyscyplinarnej SN. Wszystko to musi wywoływać wątpliwości co do intencji towarzyszących propozycji zniesienia immunitetu. Koncepcji, która w innych okolicznościach mogłaby być przedmiotem pogłębionej analizy prawniczej. Aktualnie przypomina przykład z pijawkami. W małej dawce podobno upuszczenie krwi działać może leczniczo. Stosowane nadmiernie zagraża egzystencji. Zniesienie immunitetów tworzyć może takie zagrożenie dla wymiaru sprawiedliwości, ułatwiając przekształcenie sądów i prokuratur w podporządkowane zwierzchności urzędy.