Dąbrowska: Spisek profesorek

Brak rodzaju żeńskiego źle wpływa na precyzję języka.

Publikacja: 05.11.2019 19:34

Dąbrowska: Spisek profesorek

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Media społecznościowe żyją dyskusją o żeńskich końcówkach. Niektórzy uważają, że nie ma sensu zajmować się nieważnym tematem i to, czy mówi się do kobiety polityka per „posłanko" czy per „pośle", nie ma żadnego znaczenia wobec ogromu problemów w naszej ojczyźnie. Temat wywołały posłanki Lewicy, domagając się od pani marszałek Sejmu w oficjalnym piśmie, by „zarówno w dokumentach będących w obiegu Sejmu RP, jak i we wszelkiego rodzaju przedmiotach przeznaczonych do naszego użytku", przede wszystkim na kartach do głosowania oraz tabliczkach, które wskazują miejsce na sejmowej sali plenarnej, używano form żeńskich.

„Pragniemy, aby sformułowanie »posłanka« było tym, które na tych przedmiotach się pojawi" – napisały parlamentarzystki Lewicy. Męski i prawicowy Twitter oraz Facebook zagotowały się z wrażenia. W ustawach dotyczących wykonywania mandatu są bowiem tylko formy męskie. Czy to wyklucza stosowanie żeńskich? Raczej nie. A czy jest sens je stosować?

Męską uniformizację wniósł do języka polskiego na dużą skalę PRL. Formy żeńskie nie są wymysłem współczesnych feministek. Prowadziłam kiedyś radiowy wywiad z kobietą żołnierzem z 2. Korpusu, która brała m.in udział w wyzwalaniu Bolonii. Po wojnie mieszkała w Wielkiej Brytanii i posługiwała się piękną polszczyzną, ani trochę niezdeformowaną przez obcy akcent czy słownictwo. Na pytanie, czym dokładnie zajmowała się w armii Andersa, odpowiedziała bez mrugnięcia okiem: – Byłam kierowczynią.

W wielu przypadkach żeńskie końcówki są nieobecne z powodu językowej uniformizacji dokonywanej w urzędowych dokumentach, pisanych w sposób ciężki i technokratyczny. Po prostu komuś kiedyś wydawało się, że tak będzie poważniej. Poważniej, bo przecież mężczyźni są tą poważną grupą społeczeństwa, a kobiety – nie.

Traci na tym precyzja języka i jego komunikatywność. Już kilkadziesiąt lat temu dawała temu wyraz znakomita felietonistka(!) Stefania Grodzieńska: „Doktor kazała powtórzyć doktor, żeby doktor wstąpiła do doktor, to doktor już doktor powie, czego doktor od doktor potrzebuje – powiedziała instruktor, oddała klucze felczer i wyszła ze szpitala". Czy ktokolwiek może coś zrozumieć z takiego komunikatu?

To prawda, że wiele żeńskich form w języku po prostu nie istnieje, dlatego tworzone „od zera" wydają się sztuczne i nie na miejscu. Kiedy w rozmowach #RZECZoPOLITYCE przedstawiam rozmówczynię, bez trudu przychodzi mi mówić „posłanka", a nie próbuję łamać sobie języka na „elektka". Bo język zmienia się ewolucyjnie i żadne dekrety tego nie przyspieszą. Jedyna droga to stopniowe używanie właściwych form tam, gdzie to możliwe. I jestem pewna, że język za tym nadąży. W odróżnieniu od domorosłych macho, bojących się konkurencji ze strony dyrektorek, prezesek i profesorek.

Media społecznościowe żyją dyskusją o żeńskich końcówkach. Niektórzy uważają, że nie ma sensu zajmować się nieważnym tematem i to, czy mówi się do kobiety polityka per „posłanko" czy per „pośle", nie ma żadnego znaczenia wobec ogromu problemów w naszej ojczyźnie. Temat wywołały posłanki Lewicy, domagając się od pani marszałek Sejmu w oficjalnym piśmie, by „zarówno w dokumentach będących w obiegu Sejmu RP, jak i we wszelkiego rodzaju przedmiotach przeznaczonych do naszego użytku", przede wszystkim na kartach do głosowania oraz tabliczkach, które wskazują miejsce na sejmowej sali plenarnej, używano form żeńskich.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego