Marek Migalski: Dzwonkiem czy pączkiem?

Każdy z nas może stać się radykałem w jakiejś sprawie.

Publikacja: 25.05.2021 21:00

Elektorat może mieć w pewnych sprawach poglądy skrajne, a w innych – umiarkowane

Elektorat może mieć w pewnych sprawach poglądy skrajne, a w innych – umiarkowane

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

Czy za pomocą pączka oraz dzwonu można lepiej zrozumieć procesy zachodzące w polityce krajowej oraz międzynarodowej, wzrost populizmu oraz narastanie polaryzacji w społeczeństwach zachodnich? Nie tylko można, ale nawet jest to konieczne.

Dotychczas o rozłożeniu elektoratów myśleliśmy w kategoriach tzw. rozkładu Gaussa, czyli krzywej dzwonowej. Na pewno każdy z czytelników spotkał się w swoim życiu właśnie z takim wykresem, który pokazywał rozłożenie pewnych cech od najmniejszych do największych, z wielkim wzrostem pośrodku. Ten rozkład dobrze i trafnie okazuje występujące w naturze zjawisko: najmniej spotykane są cechy skrajne, a najczęściej natrafiamy na cechy przeciętne. Tak działa natura czy – węziej – ewolucja, i krzywa dzwonowa właściwie opisuje ten mechanizm.

Jeśli zbadamy na przykład wzrost czy wagę ludzi, lub jakiegokolwiek innego gatunku zwierząt, to rzeczywiście najmniejsze wskazania będą charakteryzować osobniki o skrajnych parametrach, a największe – osobniki przeciętne. Mówiąc krótko – skrajnie chudych i skrajnie grubych oraz bardzo niskich i bardzo wysokich jest o wiele mniej niż tych, którzy wzrost oraz waga mają w granicach średniej. Proste, prawda? W dodatku prawdziwe.

Mniej radykałów?

Przez wiele lat dokładnie tak myśleliśmy o elektoratach w poszczególnych krajach – że najmniej jest radykałów z prawa i z lewa, a najwięcej wyborców centrowych (czasami centrolewicowych, czasami centroprawicowych). Czyli klasyczny rozkład Gaussa. Jaki płynął z tego praktyczny wniosek dla liderów partyjnych, speców od PR i marketingu oraz macherów „polit-technologii"? Prosty – nie przejmować się skrajnościami i iść po wyborcę centrowego, którego przecież jest najwięcej. Zarzucać sieci w środku ławicy, a nie na jej obrzeżach.

Ta metoda działała skutecznie przez wiele dziesięcioleci. Aż nagle działać przestała. Popsuła się. Donald Trump plótł najgorsze bzdury, napuszczał jednych na drugich, kokietował najskrajniejsze grupy wyborców, zachęcał do rękoczynów, a swoich oponentów nazywał zdrajcami Ameryki, kpił z niezdecydowanych – a pomimo tego wygrał w 2016 roku i przez cztery lata utrzymywał swoje poparcie na wysokim poziomie. Albo nasz rodzimy Andrzej Duda – tak, jeszcze w 2015 roku udawał kogoś umiarkowanego i centrowego, ale w ostatniej kampanii brutalnie atakował swoich przeciwników, używał haniebnego języka wobec osób LGBT, flirtował ze skrajnymi antyszczepionkowcami – i wygrał. Podobne zjawiska widać w całym zachodnim świecie – politycy raczej zaostrzają swoje komunikaty i szukają wyborców na obrzeżach, a nie w centrum.

Dlaczego tak się dzieje? Tu z pomocą przychodzi... pączek. A konkretnie donut, czyli pączek z dziurką w środku. Jest symbolem zupełnie nowego rozłożenia elektoratów, w którym najwartościowsze znajduje się na obrzeżach, a środek jest pusty. Zupełnie pusty. Żeby zatem lepiej rozumieć zjawiska polityczne, należy porzucić metaforę dzwonu, a zacząć posługiwać się obrazem pączka – tylko tak pojmiemy procesy rządzące współczesną polityką.

Wyborcy znajdują się na obrzeżach – na różnych obrzeżach. Można być umiarkowanym w sprawach ekonomicznych, ale za to być fundamentalistą ekologicznym. Albo inaczej – można nie mieć poglądów na temat podatków, ale w sprawach aborcji zajmować pozycję skrajne (pro-choice lub pro-life, bez znaczenia). Można deklarować się jako centrysta w kwestiach socjalnych, ale za to w sprawie legalizacji marihuany, kary śmierci, Unii Europejskiej, szczepionek, OZE, limitów prędkości na drogach czy w setkach innych zagadnień być fundamentalistą. Oto tajemnica atrakcyjności metafory pączka.

Dlaczego ta zmiana nastąpiła w ostatnim czasie? Wydaje się, że zdecydowały o tym dwa zjawiska. Przede wszystkim media społecznościowe – to one potrafią nas wyciągnąć z domów, ze swoich nisz, i zachęcić do pójścia na wybory tylko dlatego, że właśnie w sprawie dla nas, i dla naszych „friendów" z medium społecznościowego, najważniejszej trzeba zagłosować na tych, a nie innych. I choć w innej materii wybrana partia czy polityk zajmują odmienne niż nasze stanowisko, to i tak nie ma to znaczenia, bo w sprawie dla nas fundamentalnej są po naszej stronie. W ten sposób właśnie opłaca się graczom politycznym pójść po grupy skrajne czy nawet radykalne.

Nowy zestaw min

Drugim czynnikiem, który zdecydował o zastąpieniu dzwona donutem, jest zwiększająca się frekwencja wyborcza. Przez dekady przyzwyczajaliśmy się do tego, że z udziałem obywateli w elekcjach jest coraz gorzej. Część z nas, komentatorów i badaczy, wyspecjalizowała się nawet w tłumaczeniu tego zjawiska oraz opanowała zestaw min, które wyrażały głęboki żal oraz zaniepokojenie tym zjawiskiem.

Aż tu nagle wyborcy sprawili psikusa naukowcom oraz „komentariatowi" i zaczęli masowo uczestniczyć w kolejnych elekcjach. Trend ten jest widoczny prawie we wszystkich zachodnich demokracjach. A co może najlepiej zachęcić ludzi do wyjścia z domów i udania się do lokali? Oczywiście emocje! Ich opisem i wpływem na zachowania wyborcze zajmuję się naukowo (zwłaszcza stosując narzędzia nauk biologicznych, z neurobiologią na czele) i wiem, jak silne pobudzenie emocjonalne może przyczynić się do podjęcia różnych działań o charakterze społecznym – w tym także do głosowania.

A kogo można łatwiej „odpalić" (używam tego słowa w kontekście stosowania go w opisie tzw. odpalania się neuronów) – wyborcę centrowego, wahającego się, letniego czy raczej skrajnego, radykalnego, mającego bzika na punkcie jakiejś jednej, konkretnej, ale za to ważnej dla niego sprawy? Odpowiedź wydaje się oczywista. I właśnie dlatego warto dziś iść po elektorat skrajny. Podkreślmy – skrajny pod jakimś względem, choć mogący w innych kwestiach być umiarkowanym lub obojętnym.

Dobrym przykładem takiego obsłużenia radykalizmu, ale tylko częściowego, było zachowanie Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów prezydenckich, kiedy to skutecznie poszedł po część elektoratu Krzysztofa Bosaka z hasłem wolnorynkowości. Okazało się to w dużej mierze skuteczne, choć przecież na pierwszy rzut oka ci wyborcy musieli stać się łupem kandydata prawicowego PiS. A jednak udało się prezydentowi Warszawy zyskać popracie dużej części wyborców Konferencji poprzez odwołanie się do ich wolnorynkowego radykalizmu, z którym nie po drodze im było z „etatystycznym" Dudą.

Czyli, jak widać, nie tylko populiści potrafią zagrać w grę szukania poparcia na obrzeżach. W jakimś sensie każdy z nas jest – pod pewnym względem, w jakiejś kwestii – radykałem i ekstremistą. W przyszłości wygrywać będą ci, którzy to rozumieją i nie fetyszyzują magicznego i – rzekomo masowego – centrowego wyborcy. Polityka obecna to – metaforycznie – podział na zwycięzców zajadających się pączkami oraz na loserów szarpiących na trwogę za sznur nieistniejącego dzwonu.

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego

Czy za pomocą pączka oraz dzwonu można lepiej zrozumieć procesy zachodzące w polityce krajowej oraz międzynarodowej, wzrost populizmu oraz narastanie polaryzacji w społeczeństwach zachodnich? Nie tylko można, ale nawet jest to konieczne.

Dotychczas o rozłożeniu elektoratów myśleliśmy w kategoriach tzw. rozkładu Gaussa, czyli krzywej dzwonowej. Na pewno każdy z czytelników spotkał się w swoim życiu właśnie z takim wykresem, który pokazywał rozłożenie pewnych cech od najmniejszych do największych, z wielkim wzrostem pośrodku. Ten rozkład dobrze i trafnie okazuje występujące w naturze zjawisko: najmniej spotykane są cechy skrajne, a najczęściej natrafiamy na cechy przeciętne. Tak działa natura czy – węziej – ewolucja, i krzywa dzwonowa właściwie opisuje ten mechanizm.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego